ďťż
  jak redneck z japiszonami walczył



Jodan - 7 sie 2008, o 16:14
"Burackie Stonehenge" z samochodów

Nowe wieści z amerykańskiej prowincji - gdzie jest trochę dziwnie. Choć, na swój sposób, wesoło. Zaś starcie miasta z wsią przybiera bolesne formy. Choć, na swój sposób, zabawne.

Pan Rhett Davis żył sobie spokojnie w swoim gospodarstwie rolnym w miejscowości Hooper w głębokim Utah. Spełniając wszystkie kryteria typowego amerykańskiego "buraka" - określanego tam od opalonego przy robocie karku słowem "redneck".

Jednak na skraju jego pola pobudowano elegenckie domki, do których wprowadzili się eleganccy ludzie. Którzy doszli do wniosku, że Rhett elegancki nie jest.

Ludzie, co to kupili te domy, mówią mi tak: No, lubimy patrzeć na twoje podwórze, Rhett, te konie i krówki, ale nie podoba się nam, że tyle u ciebie much i komarów. A kiedy kosiłem żyto, mówili: te chmury kurzu też się nam nie podobają.

Rhett, jak na "buraka", ma naturę refleksyjną. Zaproponował, żeby postawić płot. Chciał nawet partycypować w kosztach. "Miastowi" ofertę odrzucili. Twierdząc, że płot zasłoni im widok.

Rhett, wprowadzony w pomieszanie taką logiką, poczuł się bezradny. I zrobił rzecz najbardziej we własnej ocenie naturalną. Wykopał na granicy posesji trzy doły i umieścił w nich trzy stare samochody. Jak wiadomo, każdy amerykański "burak" ma dużo starych samochodów - które mu szkoda wyrzucić. Poza tym, kury się w nich dobrze niosą.



To tylko taki śmieszny sposób, w który chcę powiedzieć: Hej, ludzie. Ciągle tu jestem. To moje burackie Stonehenge.

No, nie taki z Rhetta "burak" - skoro wie, co to Stonehenge. W wywiadzie dla lokalnej gazety "Standard-Examiner" Rhett zresztą podkreśla, że nie wzniósł swego pomnika złośliwie, tylko jako przejaw poczucia humoru. Oraz, że chciał w ten sposób wyrazić pewne przesłanie: Hooper to wiejska społeczność rolnicza, i nowi mieszkańcy powinni to rozumieć.

Ja rozumiem i szanuję, że oni tu teraz mieszkają i dużo wydali na te swoje domy, ale, z drugiej strony mnie też się coś należy. Ja tu mieszkam całe życie.

Rhett nie upiera się, że jego budowla musi koniecznie przetrwać tyle, co Stonehenge. Jest gotów do negocjacji. Czy jego sąsiedzi również, nie wiadomo. Gazecie nie udało się z nimi skontaktować.

A my cieszymy się, że choć raz Ameryka dostarczyła nam bardzo pozytywnego przykładu do naśladowania. Otóż w Polsce, zamiast specyficznego poczucia humoru, byłyby już w robocie widły, trucie zwierząt, blokowanie dojazdu i inne typowe, urocze środki z repertuaru stosunków dobrosąsiedzkich.

A tymczasem "Standard-Examiner" przeżywa dzięki Rhettowi obiecane przez Warhola piętnaście minut sławy. Jego historię powielają agencje na całym świecie. A sam Rhett stał się ikoną walki o prawa rolników indywidualnych. Od poniedziałku, gdy to ukazał się pierwszy tekst, wciąż odbiera telefony z poparciem. Zaś w weekend zamierza swą kontrukcję uzupełnić.

Zadzwonił do niego bowiem inny farmer - imieniem, jakże by inaczej, Bubba. I powiedział, że ma na podwórku 40 starych samochodów. Które chętnie w słusznej sprawie odstąpi.

pardon.pl




Neff - 7 sie 2008, o 20:54
Dobra historyjka

Dobrze zrobil facet, zwalili mu sie pod dom i jeszcze wymagania maja. Nikt im nie kazal budowac sie akurat w tym miejscu.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • albionteam.htw.pl
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cichooo.htw.pl