ďťż
  Legendy o naszych miastach



Gaduła - 11 maja 2009, o 10:13
Herb Chełma.

Powstanie herbu (legenda): w czasie najazdu tatarskiego wojownicy tatarscy plądrowali miasto. Poszukując chowających się ludzi weszli do jednej z jaskiń, skąd jednak po chwili wybiegli w popłochu, a za nimi wyszedł biały od kredy niedÄ˝wiedÄ˝. Przerażeni Tatarzy uciekli, ponieważ w ich wierzeniach biały niedÄ˝wiedÄ˝ był istotą czczoną jak bóstwo. Mieszkańcy Chełma w dowód wdzięczności dla białego niedÄ˝wiedzia umieścili go w swym herbie.

Miasto jest położone na jedynych w swoim rodzaju glebach kredowych (zawartość kredy do 99%). Drugie takie obfite na świecie złoża istnieją tylko w Holandii.

[ Dodano: 2009-05-11, 11:31 ]
A oto nasza atrakcja turystyczna:

Chełm jest jedynym miastem w Europie dysponującym unikalnymi podziemiami wykutymi w kredowej skale. Chełmskie Podziemia Kredowe są związane ściśle z dziejami miasta. Kryją do dzisiaj wiele zagadek, niespodzianek i tajemnic. Owiane są też licznymi, pięknymi legendami. Najbardziej znaną i najciekawszą chełmską legendą jest ta o duchu Bieluchu, jednym z najsłynniejszych duchów polskich. Ten dobrotliwy opiekun kredowych podziemi jest duchem herbowego białego niedÄ˝wiedzia. To mityczny władca i opiekun kredowego labiryntu oraz strażnik ukrytych skarbów. Bieluch jest łagodny i dobrotliwy, sprzyja ludziom, bielą swojego futra rozjaśnia mroczne labirynty. Często zdarza się, że dzięki jego dobrotliwości, w podziemnej ciszy i ciemności spełnić się mogą najbardziej skryte marzenia.

Duch Bieluch jest duchem białego niedÄ˝wiedzia, który jeszcze w czasach przedchrześcijańskich mieszkał w kredowej jaskini na Chełmskiej Górze pod trzema wielkimi dębami. NiedÄ˝wiedÄ˝ był postrachem okolicy i kiedy wybrał się pewnego dnia na łowy, ludzie u wejścia do jego pieczary zbudowali chram i zapalili wieczny znicz. NiedÄ˝wiedÄ˝ wrócił i porażony blaskiem świętego ognia zapadł się w kredowych podziemiach. Od tej pory nad bezpieczeństwem cudownego znicza czuwał biały niedÄ˝wiedÄ˝. Z podziemnych grot wychodził tylko wtedy gdy ziemi chełmskiej groziło nieszczęście. Pewnego razu najeÄ˝dÄ˝cy spalili gród i chcieli zdobyć chram ze świętym ogniem. Gdy obrońcy ulegli już przewadze wroga pojawił się biały niedÄ˝wiedÄ˝ i rozgromił napastników. Zmęczony walką stanął na chwilę pomiędzy trzema pniami drzew. Od tego czasu biały niedÄ˝wiedÄ˝ pomiędzy pniami trzech dębów stał się godłem Chełma. Legenda głosi dalej, że władca podziemnego świata, duch białego niedÄ˝wiedzia Bieluch strzeże również skarbów ukrytych w podziemiach.




luki123(poeta) - 11 maja 2009, o 12:09
heh pięknie :) ujęte ja nie mieszkam w mieście to nie mam legędy:)



Cień_Anioła - 11 maja 2009, o 16:29
Droga z Kietrza do Dzierzyslawia wiodla kolo podmoklej łaki. Dawniej znajdował się tam mały staw. Było to bardzo smutne i ciche miejsce. Dawno temu stała tam gospoda, w której zawsze było głośno i wesoło. Po szeregu uczciwych właścicieli przeszła w ręce chciwego na pieniądze bezbożnika. Po tej zmianie ludzie, uważajacy się za uczciwych i bogobojnych, przestali być bywalcami tej karczmy, natomiast stałymi gośćmi stali się bezbożnicy oraz ludzie z marginesu. Proboszcz był tym faktem bardzo zasmucony. Nic sobie nie robiono z jego upomnień.
Nadszedł Wielki Tydzień, czas pokuty i zastanowienia się nad swoim życiem. W Wielki Piatek mieszkańcy, jak co roku, udawali się do Grobu Pańskiego. Tam klęczeli przed bladym ciałem Chrystusa.
Chcąc w Wielki Piątek zrobić na złość księdzu, karczmarz postanowił zorganizować zabawę. Podczas gdy na godzinę piętnastą mieszkańcy udawali się na nabożeństwo do kościoła, w gospodzie grała muzyka dla przybyłych bezbożników. Pijani w karczmie wrzeszczeli, jedli, pili i naśmiewali się z ludzi idących do kościoła. O godzinie piętnastej jeden z bawiących się zawołał: "Teraz zaczynają w kościele lamentować, my jednak chcemy się weselić. Muzykańci zagrajcie wesoło!".
Nagle ziemia zatrzęsła się pod gospodą, zaczął wiać zimny wiatr- w tej chwili ucichła muzyka. Wszyscy przestraszeni zaczeli biec do drzwi, chcąc wyjść. Lecz ze strachem zauważyli, że gospoda się zapada i jest coraz głębiej. Otoczyła ich ciemność. Grzesznicy wchodzili na krzesła i stoły, lecz daremnie. Ziemia pochłonęła karczmę i lekceważących świętość. Tak oto Bóg ukarał grzesznych ludzi, którzy zamiast modlić się i pokutować, bawili się i hulali.
Uzupełnienie: Zapadła gospoda według 15 mieszkańców Kietrza znajdowała się przy byłej drodze z Kietrza do Gródczanek (około 100 metrów od wodociągu), obecnie rośnie tam mały lasek.



Gaduła - 18 maja 2009, o 08:16
Z Obrazem Matki Bożej Chełmskiej związana jest legenda.

W latach 1240-1241 r. na Ziemię Chełmską najechali Tatarzy. Obrońcy nie mogąc zbrojnie odeprzeć nieprzyjaciela, zwrócili się z modlitwą do Bogarodzicy, zanieśli Jej ikonę na mur miejski i postawili naprzeciw wojsk tatarskich. Góra, na której znajdowało się miasto, zdała im się Tatarom wysoka nie do zdobycia. Ogarnął ich strach i odstąpili od natarcia.

Dopiero jeden z kolejnych ataków Tatarów na Chełm w 1261 r. przyniósł miastu wielkie zniszczenia. Na lewym ramieniu Bogarodzicy na ikonie pojawiła się zadana szablą rana, a na prawej ręce znak od strzały. Tradycja mówi, że świętokradcy, którzy tego dokonali, oślepli, a twarze ich zostały na zawsze wykręcone grymasem.

Są jeszcze inne legendy ale o nich w innym czasie




Lucyfer - 25 cze 2009, o 16:53
to nie jest raczej legenda ale co tam

jak mam legende to powiem w skrocie :ksiecia albo krola (chyba leszka)zaatakowali zbuje i uratowalo go statdo dzikich koni wiec postanowil ze miasto bd w tym miejscu(w lesie) i bd sie nazywalo Konin herbem jest bialy kon na czerwonym tle

Historia:
Pierwsza wzmianka o mieście Koninie (wójcie Gosławie z Konina) pochodzi z 1293 r. Konin był początkowo osadą na wyspie wśród rozlewisk Warty strzegącą brodu a następnie mostu (pierwsza wzmianka z 1328 r.) na szlaku między Kaliszem a Kruszwicą. Miasto zostało zniszczone przez Krzyżaków w 1331 r., następnie odbudowane na polecenie Kazimierza Wielkiego w latach 1333-1370. Wtedy to zostało otoczone murem i stało się siedzibą powiatu sądowego (starosta rezydował w obecnie już nie istniejącym zamku). Miasto dobrze rozwijało się w XV i XVI w.

W XVII w. nadeszło pasmo klęsk: epidemia (1628-1631), seria pożarów oraz okupacja i złupienie miasta przez Szwedów (1655).

Do 1793 Konin leżał w województwie kaliskim, w wyniku II rozbioru Polski znalazł się na obszarze zaboru pruskiego, od 1795 w departamencie kaliskim Prus Południowych, a po 1807 w departamencie kaliskim Księstwa Warszawskiego. Po kongresie wiedeńskim Konin znalazł się w województwie kaliskim Królestwa Polskiego, a po 1837 w guberni kaliskiej. W latach 20. XIX wieku powstało wiele nowych budynków. Ostatecznie rozebrane zostały resztki zamku, a w jego miejscu powstała dzielnica żydowska. W czasie powstania styczniowego w 1863 w okolicy miało miejsce kilka potyczek i bitew; po powstaniu miasto zostało objęte represjami władz rosyjskich.

W okresie popowstaniowym miasto rozwija się pomyślnie. Powstaje fabryka maszyn rolniczych i inne, drobne zakłady. Już w 1905 uruchomiona została centrala telefoniczna. Zabudowa sięgała poza średniowieczne granice. Rozrastają się przedmieścia: Kaliskie, Kolskie i Słupeckie. Trwał proces brukowania ulic, a od 1916 (wybudowanie elektrowni miejskiej) elektryfikacji miasta



Gaduła - 29 cze 2009, o 10:01
Lublin: legenda o relikwiarzu i złodzieju .

W kościele dominikanów na Starym Mieście w Lublinie znajdował się niegdyś słynący z cudów relikwiarz z cząstką Krzyża ÂŚwiętego.
Stał on w kaplicy tłumnie odwiedzanej przez wiernych. Pewnego dnia wśród grupki modlących się osób pojawił się pewien kupiec o imieniu Henryk. Przyjechał on do Lublina aż z Gdańska. Wyprawił się w podróż, licząc na intratne zakupy i kontakty handlowe. Wieczorem, gdy zapytał w zajeÄ˝dzie, co warto w Lublinie zobaczyć, dowiedział się, że koniecznie musi odwiedzić świątynię i słynący cudami relikwiarz.
Gdy znalazł się w świątyni, nagle wpadł na pomysł, żeby wywieÄ˝ć relikwie do Gdańska. Rozejrzał się więc ukradkiem, jakie zamki są w drzwiach świątyni i ile osób wieczorami tu się modli.
Wkrótce kupiec zakończył interesy w Lublinie, doczekał zmroku i jako ostatni wszedł do kościoła. Podbiegł do relikwiarza, przeżegnał się i wyniósł owinięty w sukno bezcenny przedmiot. Wskoczył na zaprzężony wcześniej wóz i ruszył do Gdańska. Uradowany brakiem pogoni zwolnił nieco, gdy Brama Krakowska zniknęła mu z oczu. Przejeżdżał właśnie koło miejskiej szubienicy, gdy nagle konie się zatrzymały. Kupiec pociągnął za lejce, ale konie ani drgnęły, a gniady nawet odwrócił łeb i popatrzył na niego. Gdańszczanin przeżegnał się i zawrócił wóz. Konie ruszyły i dowiozły złodzieja wprost pod drzwi kościoła dominikanów.
Skruszony kupiec żarliwie modlił się i jako dowód swego opamiętania ufundował drewniany kościółek. ÂŚwiątynię pod wezwaniem ÂŚwiętego Krzyża zbudowano w miejscu, gdzie zawrócił swój wóz. Dziś jest to murowany kościół akademicki przy Katolickim Uniwersytecie Lubelskim .

Miasto Lublin jest mi bardzo bliskie choć w nim nie mieszkam. Jednak czas studiów związał mnie z nim i teraz często do niego wracam.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • albionteam.htw.pl
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cichooo.htw.pl