|
|
|
|
Miał żyć 5 tygodni..żyje już 14 miesięcy...
Dżaguśka - 11 cze 2009, o 11:54
Nigdy wcześniej Patrick Swayze nie chciał żyć tak bardzo jak teraz. Nawet wtedy, kiedy dziewięć lat temu awaryjnie lądował na pustyni w Arizonie. Po wydostaniu się z kabiny pilota myślał jedynie o tym, jak ukryć przed policją butelki alkoholu, które opróżnił przed startem.
Nie był to pierwszy raz, kiedy Patrick Swayze kusił los. U szczytu swojej popularności, pod koniec lat 80., co wieczór kupował sześć piw i jechał na krętą Mulholland Drive w Los Angeles, aby ścigać się z innymi facetami. Brał też narkotyki, ale rzucił je, bo nie chciał umrzeć, leżąc w rynsztoku. Wolał odejść z hukiem, żeby w gazetach pisano: „Patrick Swayze zginął w wypadku samochodowym”. Nie przewidział, że możliwy jest jeszcze inny wariant: choroba. Ponad rok temu dowiedział się, że ma raka trzustki. Ten „cichy zabójca”, jak nazywają go lekarze, miał wykończyć aktora w pięć tygodni…
Nie zjesz mnie
Na badania Patrick Swayze zgłosił się zaraz na początku 2008 roku, bo Ä˝le się poczuł w sylwestra. Bolał go żołądek, walczył z niestrawnością, a kiedy o północy sięgnął po kieliszek szampana, w ustach miał dziwnie kwaśny smak.
O tym, że ma raka trzustki, powiedziała mu żona Lisa. Jak zareagował? Krzyknął: „Nie zjesz mnie!”, trzasnął drzwiami i wyszedł zapalić papierosa. Gdy ochłonął, postanowił, że będzie żyć tak, jakby nic się nie stało.
I kiedy gazety już go pogrzebały (nowotwór trzustki to prawie pewny wyrok śmierci, bo wykrywa się go zazwyczaj za póÄ˝no), on wziął się ostro do pracy. Przyjął rolę w serialu „The Beast” (Bestia), włączył się aktywnie w działalność charytatywnej organizacji Stand Up To Cancer zrzeszającej chorych na raka celebrytów i wyprawił drugie wesele z Lisą, by odnowić przysięgę małżeńską sprzed 34 lat. Patrick Swayze pracował przed kamerą, a w przerwie ujeżdżał konie na swoim ranczu na północ od Los Angeles, a także wpadał do Hollywood na przyjęcia. Nie szukał rozpaczliwie ratunku u bioenergoterapeutów czy innych uzdrowicieli. O chemioterapii, której się poddał, mówił: „Zatruwam tego potwora”. Nie przeszedł na drastyczną dietę i nie rzucił palenia, do czego przyznał się w styczniu tego roku w wywiadzie z Barbarą Walters. Dodał nawet z uśmiechem, że palenie papierosów to jedna z najczęstszych przyczyn uaktywnienia się nowotworu trzustki.
Aktor zadziwiał wszystkich tym, że nie tracił dobrego nastroju i... włosów po chemioterapii. Pytany o to, czy się boi, odpowiadał zakłopotany: „Nie wiem... Głupotą byłoby mówić »nie«, ale tak samo śmieszny byłbym, gdybym powiedział »tak«”. Dawano mu przecież pięć tygodni życia, a on wytrzymał już 14 miesięcy. I ma nadzieję na więcej. Pochodzący z Teksasu Patrick Swayze udowodnił, że jest prawdziwym kowbojem.
Jasny dowód
„To cud”, mówił Patrick Swayze, skrupulatnie doliczając każdy kolejny tydzień, który przetrwał. Swoim pozytywnym myśleniem zaraził innych – wszyscy uwierzyli, że wyzdrowieje. Plany pokrzyżował mu „National Enquirer”. W marcu gazeta opublikowała szokujące zdjęcia, na których Patrick nie wygląda jak aktor, którego znamy. PrzeraÄ˝liwie chudy niepewnie stąpa po schodach kliniki. Zdjęcia opatrzono tytułem: „Waży już 47 kg!”. Komunikat był jasny: koniec jest bliski. On sam, kiedy to zobaczył, wściekł się: „Rozpocząłem kolejną chemioterapię, na którą dobrze reaguje nowotwór. Lekarze są dobrej myśli. Mam nadzieję, że następnym razem gazeta zastanowi się, zanim opublikuje nieścisłe informacje na mój temat i niekorzystne zdjęcia”.
Aktor zapowiedział, że czuje się lepiej i ma zamiar znowu prowadzić aktywny tryb życia. W weekend widziano go na meczu Los Angeles Lakers z żoną Lisą. ÂŚwiadkowie twierdzą, że aktor uśmiechał się i kibicował swojej drużynie.
Dobry humor naprawdę mu dopisuje. Oto co powiedział magazynowi People: "Cały weekend świętowaliśmy z przyjaciółmi w Reno, bo przypadały urodziny Lisy. Z tej okazji chciałem kupić jej coś wyjątkowego. Wybrałem dla niej diamentowy naszyjnik".
Swayze walczy z chorobą od marca tego roku, gdy wykryto u niego raka trzustki. Ale aktor jest pozytywnej myśli: "Cały czas kontynuuję leczenie w klinice w Stanford. Jestem szczęśliwy, że mój organizm pozytywnie zareagował na leczenie".
platynka - 11 cze 2009, o 13:26
Może akurat jemu sie uda...miejmy nadzieje
Gaduła - 11 cze 2009, o 18:32
Wola walki z chorobą i wola życia i jak sam mówi: "To cud". Jestem całym sercem za tym by mu się udało. Bo chyba tak jest,że gdy tracimy życie widzimy i doceniamy jego wartość. Jego postawa w tym trudnym dla niego momencie jest też tego dowodem.
Dżaguśka - 12 cze 2009, o 17:38
W tym momencie chciałabym zachaczyć też o jedną znaną nam użytkowniczkę ipla Kiniusie..Ona też walczy ze swoją bardzo ciężką chorobą.. Mam nadzieje że nie zabraknie jej sił by walczyć i żyć dalej z nami..... Kinia kocham Cię
renia - 16 cze 2009, o 08:52
Tak zgadzam się z Dżagusią i mam nadzieję że nie zabraknie jej sił z aby walczyć z chorobą i pokonać ją życzę jej szybkiego powrotu do zdrowia Kinia Kochamy Cię Walcz,Walcz i jeszcze raz Walcz
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plalbionteam.htw.pl
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plcichooo.htw.pl
|
|
|
|