|
|
|
|
Skecze i Kabarety :Balladyna
Dżaguśka - 29 cze 2009, o 12:11
(Wdowa, Alina i Balladyna wchodzą do domu obładowane zakupami )
Wdowa: Skończona robota, Balladyno, idÄ˝że w kimono, A my z Aliną ÂŚciągniemy dzwonek mono.
Alina: Ja i siostra ściągniemy Dzwonek nowy, A ty odpocznij popijając Soczek bananowy.
Wdowa: Dzięki, moje dobre córki. Idę odpocząć I wyciąć sobie skórki. (rozmarzona) Ach, gdyby tak kiedyś biznesmen jakiś młody, Docenił walory waszej urody, Za żonę wziął jedną z was I w podróż daleką zabrał nas…
Balladyna: O, słychać ryk silnika! Pewnie jakiś meno zza rogu pomyka! Zaraz może tędy przejdzie, Trzepnie swą grzywą, I pokaże twarz swą urodziwą!
Alina: Ciemno już, słońce zachodzi, A kolo ze swej fury wychodzi.
Balladyna: Zapalcie światła, włączcie lampy! Gdzie się podziały moje super trampy?
Wdowa: Słychać dzwonek! Otwórzcie drzwi! Czyjaś biżuteria zza progu lśni!
Balladyna: Niech ktoś się w końcu ruszy!
Wdowa: Wiecie, że mam delikatne uszy!
Alina: O nie! Mam cykora. To nie na odwiedziny pora.
Wdowa: Kto to idzie z tą wizytą? Czy to może akwizytor?
Kirkor: Zasłońcie zasłony i bijcie pokłony, Bo to ja, Kirkor, przez laski wielbiony.
Wdowa: ChodÄ˝cie moje córeczki śliczne, Niech gwiazdor pozna zalety wasze liczne!
Balladyna: Czego od nas chcesz tu stara? W kuchni nam się budyń jara!
Kirkor: Och, cóż to za dzieweczki?
Wdowa: To moje córeczki. Poznaj Alinę – naiwną odrobinę, Lecz cudna to dziewczyna, Jak i jej siostra Balladyna. Mają talent kucharski – olbrzymi! Choć teraz akurat budyń coś się dymi…
Balladyna: No nie wyszło nam Ä˝dziebeczko: Spaliłyśmy garnek razem z pokryweczką.
Skierka: (niezauważony przez nikogo) Moja królowa Goplana, Kazała dzisiaj z samego rana, Aby ten Kirkor - gwiazda popu, Wbrew prawom wszelkiego roztropku, Zakochał się w córkach obu tej wdowy, A jego życie miało przebieg kolorowy. (schodzi na bok nuci piosenkę)
Wdowa: Może gość nasz się Ä˝dziebko przekima, A my pójdziemy po dzbanuszek wina!?
Kirkor: (zdziwiony, jako jedyny słyszy muzykę Skierki) Co to za głosy słyszę od chwili? Czy to wy śpiewacie, moi mili?
Alina: Panie kochany, nic nie słychać tutaj. To raczej w kuchni budyń nasz bucha. (siostry idą do kuchni i Macarena =])
Kirkor: Ach, jakże mi nudne wspomnienie willi z basenem, Gdy tu dziewki nad budyniem tańczą macarenę!
Skierka: (zadowolony) O, zadziałał mój czar mały: Obie laski się w nim zabujały.
Kirkor: Co to za woń waniliowa me nozdrza rozpiera? To zapewne wasz budyń Doktora Oetkera.
Balladyna: Lecz nasz budyń jeszcze nie gotowy… A nawet, gdy się ugotuje, To cię nim nie poczęstuję!
Sługa: Twój sługa uniżony, Kirkorze, Pyta, jeśli pytać może: Czemu Kirkor tutaj stoi? Gdy za rogiem jest „Statoil”? Do stacyjki dojedziemy I paliwa dolejemy.
Kirkor: Ja zostaję! Zaparkuj mój samochód, A ja ci zapewnię wieloletni dochód!
Wdowa: (szykuje miejsce do spania) Gościu kochany, to twoje łóżko, A prześcieradło masz pod poduszką.
Kirkor: (poprawiając poduszkę mówi sam do siebie) Dobrze wróżyła mi wróżka z tarota, Że znajdę dwie dziewki bez krztyny złota.
Skierka: Moje czary zakończyłem, Ich miłością połączyłem.
Kirkor: Dwie foczki dzisiaj poznałem I dziwnym trafem dwie pokochałem. Którą wziąć za żonę, którą zaś porzucić? Którą rozradować, a którą zasmucić?
Wdowa: Kirkor, ja nie kumam tego. Masz jakiś problem, kolego?
Kirkor: Problemu żadnego nie posiadam, Lecz innych rzeczy cała gromada. Mam AGD, RTV, TVN i DVD, Więc daj mi jedną z lasek twych. Bo ja jestem Kirkor, sławna gwiazda, Wrażliwy mężczyzna, lecz nie mazgaj, Więc jedną z córek mi daj, A ja z jej życia uczynię raj.
Wdowa: Me córki: Starsza Balladyna, młodsza Alina, Jedna buntownica, druga anielica,
Kirkor: (zastanawia się na głos) Lepsza Alina słodka jak malina, Czy może Balladyna – śniegowa dziewczyna? Która pokochać mnie dzisiaj spróbuje? Która tylko lubi, a która miłuje?
Balladyna: Och, ja ci nie powiem, Kirkorze, kochanie, Lecz zrobię ci jutro budyń na śniadanie.
Kirkor: (do Aliny) A ty, kotek?
Alina: Kocham…
Kirkor: Dwie lasencje się zabujały, Obydwie serca mi swoje oddały.
Wdowa: Pewnie! Muszą kochać ciebie, Bo tyś jak gwiazdka na niebie.
Kirkor: (do dziewcząt) Która z was, dziewoje, Przyjmie dziś zalety moje? Która z was moje kicie, Będzie kochać mnie nad życie?
Balladyna: Gdy będziesz na tourne I za mną stęsknisz się, Zadzwoń – ja przybędę, I choć hen daleko będziesz, Ja dla ciebie pójdę wszędzie I budyniu ze sobą dużo zabiorę, Byś był najedzony w koncertową porę.
Kirkor: (do Aliny) A ty, Alineczko? Kochasz mnie, chociaż zdeczko?
Alina: Kocham i przyrzekam całe życie kochać, Nigdy się na ciebie za bardzo nie fochać, Cerować twoje dziurawe skarpetki I od T-shirtów twoich odrywać metki.
Kirkor: Cóż ja mam zrobić teraz? Me serce na dwoje się rozdziera.
Balladyna: Proste! Mnie weÄ˝ za żonę…
Alina: Takie ciele nieuczone!?
Balladyna: Ty nie lepsza moja miła! Tabliczki mnożenia się nie wyuczyłaś.
Alina: A ty nawet nie wiesz, co to metafory!
Wdowa: (zła) CISZA! Po co nam te spory?! Ta decyzja nie wasza, lecz jego! IdÄ˝cie posłuchać Arki Noego! (foch dziewcząt)
Alina: ChodÄ˝, przejdziemy kawałeczek dalej!
Balladyna: Ok, tylko budyniu troszeczke mi nalej.
Skierka: (chodzi dokoła Wdowy) Na targu, na targu sprzedają maliny, Poślij, więc po nie obie dziewczyny, A ta, która wcześniej wróci z malinami Dostanie męża i willę z wygodami!
Wdowa: Przyszedł mi do głowy, Pomysł odlotowy, Wyślemy córki moje dwie, Na targ po malin łubiankę. Która pierwsza wróci, Ta swe panieństwo ukróci.
Kirkor: Mądrą dałaś radę, czyli ruszasz głową, Będziesz zapewne doskonałą teściową. (Alina i Balladyna wychodzą na zakupy)
Alina: Idziemy szybko kupować malinki, Bo w końcu grzeczne są z nas dziewczynki.
Balladyna: Wiesz, siostrzyczko, ja to raczej nie… Popatrz! Kto tu idzie? Czy ja śnię?
Alina: Gdzie? Kto? Nie uciekaj, Balladynooooooo…
Balladyna: (biegnie do Grabka) Grabek, cukiereczku! Ale się stęskniłam, Ach Grabeczku!
Alina: (idzie dalej, kupuje maliny) I uciekła znów siostrzyczka, Więc dostanie w nosa pstryczka. (idzie z malinami w stronę domu, spotyka Balladynę) Balladyno! Ty…! Ty…!
Balladyna: O, malin masz dwa kilogramy, Odstąp siostrze z pół łubiany.
Alina: Nie dam! Trzeba było nie lecieć Na powabność grabcową, Teraz ja będę bogaczką A ty, babką klozetową.
Balladyna: (wyjmuje nóż) No to zawieść ciebie musze.
Alina: (kona) Czemu wbiłaś to w moje podbrzusze?
Balladyna: 0ddasz teraz łubianeczkę siostrze?
Alina: (kona) Coraz głębiej czuje ostrze…
Balladyna: Nie dramatu tutaj młoda, Oddasz malinki i znów będzie zgoda.
Alina: Ej… Ty we mnie noża nie wbiłaś! Ty… haha, siostrzyczko, chybiłaś! Hahaha…
Balladyna: Uch… no ślepa jestem…
Alina: Hahaha…
Balladyna: Lecz mam coś w zanadrzu jeszcze, (wyjmuje pistolet) Hasta la wista, bejbe, (tratatatata… Alina martwa, Balladyna odchodzi wesoła z malinami.)
FooocH - 29 cze 2009, o 12:37
hahaha!! Konam ze śmiechu!!
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plalbionteam.htw.pl
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plcichooo.htw.pl
|
|
|
|