|
|
|
|
Trasy by Yogi15
Yogi15 - 22 sty 2009, o 18:41
" />Witam wszystkich zasiadających przy monitorach,którzy właśnie czytają moją recenzję.O trasie,w którą miałem jechać dowiedziałem się...dzień przed Ale zacznę od początku,w piątek Tata wrócił z rozmowy kwalifikacyjnej w firmie Apport, z wiadomością że w poniedziałek 'siada' na auto kierowcy,który idzie na urlop i będzie jeździł na razie na tzw 'skoczka'.Moim pierwszym pytaniem jakie zadałem tacie po powrocie do domu było 'Czy mogę się zabrać z Tobą?'.Odpowiedzią było 'zobaczymy'.Ale nie dałem tak łatwo za wygraną,w sobotę spakowałem mandżur (tak na wypadek jak bym miał jednak jechać),i zrobiłem z tatą zakupy na trasę.W niedzielę rano zapadła decyzja,że jadę,jak się o tym dowiedziałem od razu pojawił się szeroki uśmiech na mojej gębie.Niedziela była dla mnie dniem,w którym przez pół dnia szukałem paszportu,bo gdzieś go posiałem,ale na szczęście go znalazłem(leżał w szufladzie,którą wcześniej dwa razy sprawdzałem,ale coś podkusiło mamę,żeby sprawdzić po raz trzeci).Następnie spakowałem resztę niezbędnych rzeczy,zgrałem filmy na laptopa,naszykowałem aparat,pamiętałem prawie o wszystkim co miałem wziąć,ale o tym trochę później.W poniedziałek mieliśmy się spotkać o godzinie 6:00 na bazie Apportu w Warszawie(dokładnie to ulica Jagiellońska) z Panem Markiem,kierowcą auta które mieliśmy najpierw rozładować w Sokółce,a następnie czekać na dalsze instrukcje,ale o tym też trochę później.W niedzielę wieczorem na forum wrzuciłem info,że będę jechał do Sokółki jak jakiś user mieszka po drodze,to jakiś filmik z przejazdu by nakręcił,albo w miarę czasu zrobiło by się jakiś spocik,po 15min od napisania info dostałem esa od Marcina1991 z ZT,że on jest z Białegostoku,i umówiłem się,że jak będę przed 'Białym' to puszcze mu sygnał to może jakiś spocik zrobimy.O 22 walnąłem już w kimę,ponieważ o 4:30 trzeba było wstać(mieszkam ok 40km od W-wy).
Poniedziałek 28.07 Wstałem 5min przed budzikiem,wziąłem szybki prysznic,przetrąciliśmy z ojcem szybkie śniadanko i zapakowaliśmy rzeczy do naszej osobówki (Golf IV).Za 10min już suneliśmy drogą nr 719 w kierunku Warszawy,jadąc przez Grodzisk Mazowiecki tata spytał się mnie czy wszystko wziąłem ze sobą,i zaczął wymieniać poszczególne rzeczy o których miałem pamiętać:'Lekarstwa wziąłeś?-mam,paste do zębów?-mam,szczoteczkę do zębów?-o k*rwa zapomniałem,nie było sensu się wracać,więc postanowiliśmy że zajedziemy do jakiejś apteki w Wawie i kupimy i tak właśnie zrobiliśmy.Ruch na drodze był niewielki i na bazie byliśmy już o 5:30,odnaleźliśmy na parkingu auto z tabliczką 'Marek',z myślą że pod dobre auto podjechaliśmy,był to Daf XF 105.410 SC.Po 20minutach przyjechał Pan Marek kierowca Dafa,pokazał nam gdzie co i jak,dał nam CMR do rozładunku w Sokółce,klucze od auta,skrzynek itp.Zapakowaliśmy się do auta,i o 6:30 wyjechaliśmy z bazy w kierunku DK8.Ledwo wyjechaliśmy z Warszawy,a na krajowej ósemce remonty,zwężki etc,ale co to dla nas .20km od Białegostoku daje sygnał Marcinowi,że niestety tylko przejazdem przez Biały będziemy,odpisał że czeka na 'górce' i będzie filmik z przejazdu kręcił,pozdrowienia dla niego!.Link do filmiku http://pl.youtube.com/watch?v=8hRtys9Pd4Q Z Białegostoku odbijamy na Kuźnice(Przejście PL-BY),przed Sokółką wołamy :'ogólny Sokółka',na odpowiedź nie musieliśmy długo czekać,za chwilę głos z drugiej strony odpowiedział 'Czego potrzebujesz',potrzebowaliśmy ulicy Przemysłowej,dzięki gościowi co nam wytłumaczył drogę dotarliśmy na ulicę docelową bez większych problemów.Wjazd do firmy przypominał trochę plażę Omaha po lądowaniu aliantów,dziury wielkości lejów po bombach,jeszcze w dodadku megą byliśmy,no ale na szczęście nic nie urwaliśmy itp,zajechaliśmy pod bramę,tata poszedł z papierami i po 5minutach cofaliśmy pod trochę 'prymitywną' rampę.Tata poszedł nadzorować rozładunek,a ja zagłębiłem się w książce Colina Forbesa.Rozładunek trwał niecałe pół godziny,staneliśmy na placu koło firmy,i zadzwoniliśmy do P.Magdy-spedytorki.Dostaliśmy polecenie,aby przemieszczać się w kierunku Łomży,ponieważ była duża możliwość że załadujemy rowery z Przasnysza(I tak musieliśmy jeszcze zajechać do Warszawy na bazę po papiery).Dojeżdżając do Łomży dostajemy telefon,że papiery czekają w portierni na bazie,i że nie będziemy ładować rowerów w Przasnyszu,tylko załadunek mamy w Bełżcu(za Zamościem).Normalnie to byśmy odbili na Siedlce,potem na Lublin,ale musieliśmy zachaczyć o bazę.Jadąc w kierunku W-wy staneliśmy na obiad.Po wyrysowaniu 45min pauzy,ruszamy dalej.Na bazie pojawiliśmy się około 18,tata poszedł odebrać papiery,a jak wrócił postanowilismy,że nie będziemy jechać do domu na noc,bo nie było większego sensu,postanowiliśmy że kimniemy się na bazie,i o 5:30 wstaniemy,więc chwilę jeszcze porozmawialiśmy i niedługo potem już spałem jak 'zabity' na górnym koju.I tak minął nam pierwszy dzień w nowej firmie. Fotki z tego dnia: Wyjazd z bazy
Warszawa
Scania
Kierunek Białystok!!!
Trochę widoków z 'ósemki'
Intruz
Do Białego 97km
Nazwę tego miejsca mam na końcu języka
Po rozładunku foto naszego Dafa
W kierunku Łomży
Dwie Scanie spotkane w Łomży
Halt!
Zalew Zegrzyński
Piękna furka spotkana w W-wie
Już prawie na bazie
I ot,takie zdjęcie z bazy na zakończenie dnia
Podsumowanie dnia
Wtorek 29.07 Budzik zaczął nie ubłagalnie dzwonić o 5:30,cóż trzeba było zwlec dupsko z wyrka i stawić czoła wyzwaniom.Wstawiliśmy wodę na kawkę,i w między czasie poranna toaleta.O szóstej z minutami czterysta dziesięć koni,pod naszymi nogami już zaczęło pracować.Z Warszawy wydostaliśmy się dość szybko,i mknęliśmy w kierunku Lublina.Ostatnio tą trasą jechałem?no właśnie kiedy?a dobra już pamiętam to było dwa lata temu,i jeszcze się jeździło przez Garwolin a teraz jest piękna obwodnica .Plan gry był taki,aby zahaczyć po AdBlue w Lublinie,według mapki ze stacjami na których mieliśmy tankować,stacja jest koło serwisu Scanii.I mapka nie kłamała,rzeczywiście jest tam stacja,ale nie mieli tego niebieskiego 'siuwaksu' w 5litrowych bańkach.Zajeżdżając na stację,pierwsze co rzuciło mi się w oczy,to Scania R620 dla Panasu,stojąca w sąsiednim serwisie.Niestety nie mam dobrej jakości foto,ponieważ nawet nie wychodziłem,tylko tata poszedł spytać się o AdBlue,ale jako że nie było to pojechaliśmy dalej w kierunku Zamościa.Zamość pokonujemy bez większych problemów,obierając kierunek na Hrebenne(za Lublinem staneliśmy na chwilę przy spożywczaku po świerze bułki,a później staneliśmy na pauzę 45min,gdzie zjedliśmy śniadanie),firmę docelową znajdujemy z małym trudem,jednak po zapytaniu się 'tubylców',trafiamy praktycznie pod samą bramę zakładu w którym mieliśmy się ładować(w sumie to coś takiego a'la tartak był).Pan Cieć,lub jak kto woli pracownik ochrony spisuje numery naszych rejstracji,i zaraz po tym przychodzi magazynier,który oznajmia nam,że mamy za 50m wjechać tyłem pomiędzy dwie żółte linie,i że za 10min przyjedzie wózkowy i zaczniemy załadunek.Ustawiliśmy się zgodnie z instrukcjami,i zaczeliśmy przygotowywać naczepę do rozładunku.Piszę w liczbie mnogiej,ponieważ ja również wziąłem rękawice,i pomogłem tacie(zwijałem pasy,wyjmowałem deski,przesuwałem kłonice itp).Załadunek i zabezpieczenie zajął nam z dobrą godzinę,ale okazało się,że po papiery musimy jechać do firmy w Tomaszowie Lubelskim,lecz po chwili przyszła miła Pani z biura,i powiedziała że koleś od papierów będzie na nas czekał na stacji BP,pomiędzy Bełżcem a Tomaszowem Lubelskim.Na naczepie mieliśmy załadowane płotki ogrodowe,których miejscem przeznaczenia było francuskie miasteczko (niedaleko Strasbourga).Z firmy,ruszyliśmy na pobliskie BP,gdzie byliśmy umówieni po odbiór CMR-ów,na BP zajeżdżamy po niecałych 5minutach jazdy,ustawiliśmy się koło Dafa z Trans Europy,i oczekiwaliśmy na gościa od papierów.Długo nie musieliśmy czekać,ponieważ za chwilę podjechał do nas Golf V,a z niego wysiadł kolo na którego oczekiwaliśmy,ja jeszcze w między czasie poszedłem na stację spytać się o AbBlue,ale nie było w 5-cio litrowych bańkach.Z BP wyjechaliśmy skręcając w prawo,czyli znowu na Bełżec,a czemu?Otóż z Bełżca odbijaliśmy na Jarosław(droga nr 865),a potem na Rzeszów..Jak wiadomo jazda po naszych drogach pozostawia wiele do życzenia,więc do Jarosławia jedziemy żółwim tempem,ponieważ co chwilę trafiał się jakiś 'przewodnik' osobówką co jechał 40km/h.W każdym razie do Rzeszowa jakoś się doczłapaliśmy,Rzeszów lekko zakorkowany,ale jakoś poszło,następnie kierunek Tarnów.Kilka km za Tarnowem stajemy na pauzę 9h,na takim parkingu w lasku,koło jakiegoś baru.Na parkingu stali 'krokodyle' i akurat ściągneli Mana z Mołdawii,który na pace miał kombajn.Dwóch mundurowych zajęło się Mołdawcem,zaś dwóch kolejnych za chwilę ściągnęło na parking Iveco EuroCursora z Ukrainy,chociaż mieliśmy co robić,zakładaliśmy się którego pierwszego puszczą.Po pół godzinnym oczekiwaniu na rozstrzygnięcie zakładu,znudzeni lekko postanowiliśmy z ojcem,że nie będziemy szli do baru,tylko sami sobie zrobimy coś na obiad,i przeszliśmy od słów do czynów,odgrzewając bitki ze słoika(akurat staneliśmy nieopodal stolika,więc z butlą rozłożyliśmy się na świeżym powietrzu).Po konsumpcji wziąłem się za zmywanie,a następnie wzieliśmy się za bardzo ciekawe zadania,a mianowicie zaczeliśmy przy stoliku skręcać papierosy,tata wyjął:tytoń,bibułki i maszynkę,to była praca zespołowa ja podawałem bibułkę,a tata nabijał.Czas mijał,a inspektorzy cały czas kogoś ściągali,co ciekawsze po Mana z Mołdawii przyjechał wiekowy holownik,śmiało można stwierdzić,iż weteran polskich szos,a mianowicie Jelcz.O godzinie 19 kładziemy się spać,nastawiając budzik na godzinę 4:30.
Poranna kawa
Warszawski Sen
W kierunku Lublina
Znane większości rondo w Kołbieli,gdzie czasem ktoś z forum foci.
Obwodnica Garwolina
Chłopaki pauzują
Jakaś firma holownicza
Wjazd do Ryk
Scania spotkana w Rykach
PKS
Holują się
R620 dla Panasa Piękność!
W oczekiwaniu na ojca,który poszedł na stację,taka jeszcze jedna fotka
I zaczeły się lekkie wzniesienia
Na pauzie mi się trochę nudziło,więc obfociłem Dafa
Czarter?
Załadunek
Ja czyli,inżynier główny podczas załadunku.
A to robota,którą miałem do wykonania
Jeszcze tylko wrzuciłem bambetle na naczepę i możemy ruszać
Ekipa z warzywniaka wjeżdża na parking
Przejazd przez rzekę San
Auta spotkane na 'Czwórce'
Omegi
Wjazd na parking
Dla relaxu kręcimy fajki
Wcześniej wspomniany kombajn
Nasz weteran szos
I jeszcze rzut okiem na parking przed snem,akurat Śmidberkiego trzepali
Podsumowanie dnia:
Środa 30.07 Bez problemowo wstajemy o 4:30,poranna toaleta i kawa,i jesteśmy gotowi do drogi.O godzinie 5 wtaczamy,'nasze' kilkadziesiąt ton na DK4,i zmierzamy w kierunku Krakowa.Jadąc tata zaczął wspominać stare czasy,jak jeździł w te rejony piętnaście lat temu,bardzo miło tamte czasy wspominając,tak więc w miłej atmosferze dojechaliśmy do A4.Za Krakowem stajemy na Orlenie,kupując w końcu 'niebieski siuwaks' i od razu uzupełniamy jego stan w naszym zbiorniku.Podczas pauzy 45min na przy A4,jemy śniadanie,i odczekujemy do końca krótkiej pauzy czytając gazety.Następnym punktem naszej 'wycieczki' jest Legnica,gdzie uzupełniamy stan kotłów,spotykając na stacji ziomka z firmy,który wracał z Francji.Po tankowaniu zajeżdżamy jeszcze na chwilę pod legnickiego 'Oszołoma' na małe zakupy,a po kilkunastu minutach farhen farhen na Zgorzelec,w kierunku Niemiec.Do naszych zachodnich sąsiadów wjeżdżamy +/- o 14.Jazdy została nam godzinka,planowaliśmy dojść przed Plauen,jednak nasze plany spaliły na panewce,i dojechaliśmy kawałek za Drezno,miejsce na parkingu mogliśmy sobie wybrać,ponieważ jeszcze godzina wczesna była.Ustawiliśmy się tyłem do autostrady,tata stwierdził,że się chwilę zdrzemnie,a ja w między czasie zacząłem czytać książkę.I tak mi minęło 1,5h jak ręką odjął,książka mnie tak wciągnęła,że zapomniałem iż tata kazał obudzić go za 40minut Na obiad wrzuciliśmy na patelnię kotlety,do tego surówka i inne bajery,oczywiście zmywanie przypadło młodszemu,i chyba nie muszę mówić kto to musiał zrobić.Następnie kopsnąłem się na stację z bańką w poszukiwaniu kranu z wodą.Kran namierzyłem przy dystrybutorze z Dieslem,wracając do auta akurat zajechał hiszpański autokar a z niego wysiadły hiszpanki,i to nie byle jakie! Bańka pełna wody była trochę ciężka,ale jakoś się doczłapałem do auta,korzystając jeszcze z moich chęci roboczych,dolaliśmy wody do zbiorniczka od klimy.Przeszliśmy się jeszcze po parkingu,i trzeba było już się kłaść spać,ponieważ jutro czekał nas kolejny ciężki dzień.Włączyliśmy klimę postojową,która cichutko pomrukiwała,a ja byłem tak zmęczony,że nawet to pomrukiwanie nie przeszkadzało w mi uśnięciu.
Pierwsze bramki na A4
Zajechaliśmy na Orlen po AdBlue
Nasz z lejek
Troszkę widoczków z A4
Kolejne bramki
Hunland?
I reszta ciekawych trucków
Zjazd na krótką pauzę
Obok nas stał ukraiński LAA Trans
I ciekawych trucków ciąg dalszy,fotki robione już po pauzie( w tym Scania którą pomyka Pepe)
Zjazd na Legnicę
Chyba Kurspiot
Tankujemy
Ziomek z firmy
Wyprzedzamy dwa Actrosy z Mostvy
Dajemy w prawo
Przejazd nad A4
Premiumki prowadzą nasi sąsiedzi zza wschodniej granicy
Bolesławiec
Drogę robią
Polmack
I już mamy prawie Niemcy...
I już jesteśmy w Reichu
Coś nie tak z 'Żółtym Bratem'
Lohra z LT obok nas stała na parkingu
Tu jesteśmy dokładnie
Rzut obiektywem na parking
Naklejka na słupie
V8 i 'Słoneczko' ujęte gdy szedłem po wodę
Mission Completed namierzyłem kran z wodą xD
I na koniec wlewamy wody do zbiornika od klimy postojowej
Podsumowanie dnia
Czwartek 31.07 Pierwszy dzień w którym nie chce mi się wstać z koja.Jednak sygnał,że tata wstawia na zewnątrz wodę na kawę,podziałał na mnie mobilizująco.Wstałem,posłałem swoje łóżko (prawie jak w wojsku),i odświerzyłem przed dalszą drogą.Kawa podziałała na mnie pobudzająco,po jej wypiciu jesteśmy gotowi do jazdy.Z niemieckiej A4,odbijamy na Zwickau,Hof (72),mijając po drodze dwa auta od nas z firmy.Jazdę umilają nam płyty polskich wykonawców takich jak :T.Love,czy Myslovitz.Przed Norymbergą krótka pauza,jemy śniadanie i trochę ogarneliśmy w kabinie.I po 45min znowu jesteśmy na autostradzie tym razem na 'dziewiątce'.Jedziemy sobie rozmawiając o wszystkim i o niczym,aż tu nagle z oddali wyłania się zielony Daf,z żółtą burtówką.I okazało się,że mijamy kolejne auto z firmy,daliśmy sobie po długich,i krótka bajera na CB,jednak za długo to nie porozmawialiśmy,ponieważ mieliśmy kijową antene.Oczywiście jadąc przez Niemcy,nie obyło się bez 'sztau',na szczęście nie w naszą stronę,ale jednak.W Norymberdze A9 idzie na Monachium,a my dajemy na A6.Następnie A6 idzie prosto na :Frankfurt,Mannheim i Saarbrucken,zaś my odbijamy na A5 w kierunku :Basel,Karlsruhe.Na A5 kręcimy jeszcze krótką pauzę,i zostaje nam godzina jazdy (celem jaki sobie postawiliśmy na dzień dzisiejszy,było dojechać tak,aby jutro do miejsca rozładunku zostało jak najmniej kilometrów).Z ciekawostek podczas pauzy,była kontrola osobówki za nami,gdzie szukano prawdopodobnie narkotyków.Po pauze z A5 zjeżdżamy na drogę B500 w kierunku granicy D-F.Gdy już jesteśmy na B500 obieramy kierunek na A35,przejeżdżając w międzyczasie przez Ren.I tym sposobem znajdujemy się na terytorium Francji.Dojeżdżamy do A35,w prawo na Paris,a my dajemy w lewo na Strasbourg.Zamysł był taki,żeby stanąć jak najbliżej Strasbourga,żeby potem mieć przysłowiowy rzut beretem do miejsca rozgruzki.Wyszukałem w laptopie najbliższej stacji,i okazało się że mamy do niej niecałe 20km,i jest ona kilka km przed Strasbourgiem,więc postanowiliśmy,że na niej staniemy.Na parkingu miejsca do wyboru do koloru,więc wybieramy miejscówkę tak aby stanąć tyłem do autostrady.Dzień był strasznie upalny,więc od razu po zatrzymaniu się wyjeliśmy po piwku z lodówki,a następnie uruchomiliśmy klimę postojową.Jako że nie byliśmy jeszcze głodni,to załączyliśmy sobie film 'The Bank Job'.Na dworzu żar z nieba się leje,a my sobie siedzimy,piwko zimne popijamy,klima chodzi,więc czego chcieć więcej?A jednak nie było dane nam dokończyć filmu.Pod koniec filmu,spadł na nas deszcz...A mianowicie siedząc zaczeła się na nas lać dosłownie woda strumieniem z klimy postojowej,więc pierwsze co,to przykryłem ręcznikem laptopa,a następnie przetwornicę.Ojciec od razu wyskoczył wyłączyć hebel(Nie mogliśmy o ogóle wyłączyć klimy,nagle wszystkie lampki zaczeły się świecić),zaczeliśmy zmywać skutki powodzi,a następnie rozmyślać co mogło się stać?Spuściliśmy wodę do końca,a następnie rozebraliśmy cały panel,oczyściliśmy wszystkie kostki,i przypomnieliśmy sobie,że przecież jest jeszcze kostka przy zbiorniku na wodę,więc ją odłączyliśmy,a włączyliśmy hebel.No ok,złożyliśmy panel do kupy,i nadeszła próba generalna aby uruchomić klimę,Poszedłem,podłączyłem kostkę,a tata patrzył w kabinie czy nadal wszystkie lampki się świecą,jednak świeciły się nadal,a nie wiedzieliśmy za bardzo co może z tym być,więc daliśmy sobie spokój i dalsza nasza trasa miała być bez klimy (kilka dni później dowiedzieliśmy się co było przyczyną awarii klimy,ale o tym trochę później).Po tych 'przeżyciach" wzieliśmy się za obiado-kolację,i położyliśmy się spać.Jednak gorąco dało o sobie,i nie mogliśmy usnąć,więc zwlekliśmy się z wyrek i poszliśmy przejść się po parkingu,a nuż może jakiś nasz rodak stoi?Natkneliśmy się akurat na bardzo miłego polaka z ND,pogadaliśmy sobie z dobrą godzinę,w międzyczasie dołączyło do nas jeszcze trzech polaków,i tak rozmawialiśmy sobie o tym i o tamtym.Kiedy już się sciemniło koło godziny 20,zajechała Scania z TAS-u czyli firmy z 'naszej parafii'.Była to Scania 260 -tandem,a załadowane miała 10t,i z tego co rozmawialiśmy z kierowcą tej Scanii,to zdarzało mu się wozić tym autem cięższe ładunki i to do Hiszpanii,także duży respect dla niego.Naprawdę bardzo miło nam się rozmawiało,ale trzeba było już się zbierać spać,bo jutro rano ciąg dalszy 'walki'.
Prezes pokazuje,że wszystko OK(naczepa na swoim miejscu,nic nam nie zaje*ali,itp),więc możemy ruszać
Continental bierze nas lewym
Apporty
Prawie jak Bolesławiec
Saturn po prawo
Odbijamy na 72
Reprezentanci jednej ze szwedzkich marek na niemieckiej autostradzie
Lewy lewy,to jest ciężki transport międzynarodowy,tu nie ma czasu na sentymenty
Niemiecki krajobraz
Mijamy serwis Scanii po lewo
Prosto na Nurnberg
I jeszcze jeden Apporcik
Ot,taka fotka Scanii
Sztau podczas krótkiej pauzy na przeciwnym pasie
Black Edition
Lecim landówką w kierunku Francji
Śluza na Renie
No i mamy Francję
Rondko
Na autostradzie w kierunku Strasbourga-Sprintery wiozą
I znowu lewy...
Gabarycik na parkingu
Rzut okiem na parking
Syf jaki pozostawili polscy kierowcy,tym bardziej wstyd,bo kosz znajdował się ok30 m od tego bajzlu.
Podsumowanie dnia
Piątek 01.08 Wstajemy o 6:30 poranna monotonia-kawa,mycie itp.Plany na dzień dzisiejszy?Rozładunek i może załadunek,ale nie wiadomo dokąd,przypuszczaliśmy że będzie załadunek do PL,albo gdzieś na Hiszpanię.Ale skupmy się na razie na rozładunku.Z parkingu wystartowaliśmy około godziny 7:10,przedmieścia Strasbourga jeszcze się nawet nie korkowały(wiadomo,rano ludzie jadą do pracy),więc praktycznie Strasbourg przeszliśmy z marszu.Nawigacja pokazywała,że za kilometr mamy zjechać w prawo,czyli wszystko się zgadzało,bo wcześniej sprawdzaliśmy w atlasie którym zjazdem mamy zjechać.Zjechaliśmy z autostrady,dojechaliśmy do ronda,na rondzie pierwszy wyjazd,nastepnie przejechaliśmy pod autostradą,i na skrzyżowaniu w lewo(tak jak nawi prowadziła),i byliśmy już pod bramą docelowego zakładu,czyli praktycznie nawigacja nas doprowadziła przysłowiowo 'od same drzw'i.Była godzina 7 30,więc ludzie dopiero się zlatywali do roboty,tata poszedł z papierami do biura,i okazało się,że pracuje w tej firmie kosowianin(nie pamiętam jego imienia),który mówi trochę po polsku,więc tata zamienił z nim parę słów,i wynikło z tej gadki,że rozładunek mamy mieć w innym miejscu,i on ma z nami pojechać pokazać gdzie to jest,tylko dopiero za 10min,będziemy mogli jechać do miejsca zrzutki,bo czekał jeszcze na szefa.Ja siedziałem w aucie,i tata przyszedł z kosowianinem,przywitałem się z nim siema siema,elo elo 320 itp,usiadłem na łóżku a nasz przyjaciel z Kosova prowadził na miejsce rozładunku.Jechaliśmy przez jakieś osiedla,wąsko,i dużo tzw 'garbów' na drogach,a przypominam że byliśmy megą,ale na szczęście nic nie urwaliśmy.Po kilku minutach jazdy przez osiedla,dotarliśmy pod bramę magazynu,nasz 'przewodnik' poszedł otworzyć i powiedział,żebyśmy wjechali przodem na plac.Tak jak mówił,tak zrobiliśmy.Pomogłem tacie przy rozładunku,'przewodnik' z Kosova zapierdzielał widlakiem rozładowując palety,w międzyczasie przyszedł sms z adresem załadunku.Do zdjęcia zostały dwie palety,więc ja w tym czasie sprawdziłem dokładnie gdzie będziemy się ładować.Było to w Niemczech zaraz przy granicy z Francją.My tu gadu gadu o załadunku,a rozładunek zakończony,wystarczy tylko wrócić się do firmy z której przyjechaliśmy i możemy gonić na załadunek.Ale zaraz zaraz,był mały problem z wyjechaniem z placu rozładunku,a najlepiej będzie jak opowiem po kolei.Po czynnościach po rozładunkowych czyli przywróceniu kłonic na swoje miejsce itp,tata powiedział że cofniemy z tego placu za bramę,bo tak będzie najlepiej,a na to nasz 'przewodnik' mówi :'Pan,Ty tu spokojnie zawrócisz na tym placu,i wyjedziesz przodem,bo inni tak robili i im sie udawało'.No to spróbowaliśmy obrócić się na tym placu,jednak to nie było takie łatwe jak się wydawało w teorii.Plac był dość mały i żeby zawinąć na nim o 180 stopni,straciliśmy w pyte czasu,ja patrzyłem żeby ojciec nic nie zahaczył z jednej strony,zaś z drugiej patrzył kosowianin o bliżej nie określonym imieniu.Łamaliśmy się chyba tam z 15 razy,aż w końcu udało nam się wyjechać z tego pierd*lnika na ulicę(później doszliśmy do wniosku,że jednak lepiej było wytyłować).Teraz znowu jechaliśmy przez osiedla domków jednorodzinnych,i zajechaliśmy z naszym koleżką przewodnikiem,pod bramę firmy w której wcześniej byliśmy,okazało się że na firmie jest prysznic w szatni męskiej,i jak chcemy to możemy z niego skorzystać.Bez chwili namysłu spakowałem mandżur z ręcznikiem,ciuchami i innymi pierdołami poleciałem jako pierwszy,w tym czasie tata poszedł po papiery i jeszcze pożegnaliśmy się z naszym ziomalem.Co ciekawsze wchodząc do budynku firmy nie wiedziałem gdzie jest prysznic,więc się spytałem Pana który siedział za biurkiem gdzie jest 'dusz',on wskazał mi drzwi gdzie mam się udać,i powiedział,że po 'odświerzeniu się' mam mopem wytrzeć podłogę,bo on za mnie nie będzie sprzątał,więc odpowiedziałem -'OK,no problem'.Oczywiście tak jak kazał tak zrobiłem po kąpieli,wytarłem mopem podłogę na glanc,że można było się w niej przejżeć Żeby nie było,to jeszcze zawołałem tego żabojada,żeby zobaczył jak można zrobić coś porządnie,po okazaniu jemu suchej podłogi odrzekł tylko 'Polonia is very good'.Wróciłem do auta,następnie tata poszedł pod prysznic,a ja wklepałem w nawigację adres miejsca załadunku czyli :Ubernhern' i wyznaczyło nam najbardziej optymalną trasę,którą później skonfrontowałem z niezawodnym atlasem Shella.Dobra po 15 minutach możemy już startować na załadunek do niemieckiego Ubernhern.Wracamy się do autostrady A25,kierunek Paris,Metz.Strasbourg był strasznie zakorkowany i około 30min straciliśmy właśnie stojąc w korku.Później już wszystko szło jak należy,jadąc w kierunku Metz rozpadało się strasznie,i trafiliśmy 'przewodnika' ze Szwajcarii,który jechał camperem zapewne na wakacje,z prędkością 70km/h.Oczywiście nic nie mam,do tego że nie jedzie szybko(w końcu jedzie na wakacje ),tylko jak go wyprzedziliśmy to za chwilę on nas wyprzedził znowu zwalniając do 70km/h,i sytuacja powtórzyła się jeszcze raz,aż w końcu dojechaliśmy do bramek.Całe szczęście,że mieliśmy wolny pas,więc od razu podjechaliśmy do Pani pobierającej opłaty za przejazd autostradą,i potem ogień na tłoki,zostawiając naszego przewodnika w tyle.Zaczeły się pagórki,wzniesienia,góry i ch*j wie co jeszcze,ale na pusto to szliśmy twardo pod górkę.No i tak jechaliśmy przez te górki,pola,lasy i inne wygibasy,aż w końcu zjechaliśmy z autostrady na landóweczkę drodzy Państwo.Jechaliśmy przez malownicze francuskie miasteczka,aż...dojechaliśmy do granicy F-D.Granica jak granica,kilka budek,i tyle.Od granicy mieliśmy około 10km do celu,jednak po wjechaniu do miejscowości docelowej zatrzymaliśmy się na BP,zapytać się gdzie jest nasza firma,bo po co mieliśmy jeździć jak te pałki wkoło wsi i szukać magazynów.Pani na stacji wytłumaczyła nam dokładnie co i jak,lecz jeszcze dla pewności poprosiłem ładnie aby mi to narysowała (bo na migi mniej więcej zrozumiałem o co jej chodzi,ale pewniej bym się czuł jak by mi naszkicowała co,gdzie i jak).Z karteczki którą otrzymaliśmy,w sumie można by nazwać ją śmiało mapką,wynikało,że mamy dojechać do drugich świateł,i na światłach w prawo,500m do ronda,na rondzie w prawo i już jesteśmy prawie w domu.Ustawiliśmy się na placu naprzeciwko ramp,i ojciec poszedł do biura dowiedzieć się pod którą rampę mamy się ustawić.Po kilku minutach przyszedł i mówi 'Młody ładujemy w trzy miejsca do kraju:Komorniki,Opole i Tychy,tylko pewnie nie zjedziemy do domu,i będziemy jeszcze raz gonili na Zachód'.Ustawiliśmy się pod rampą,i po godzinie byliśmy już załadowani.Przyszedł tata z papierami,i wyjechaliśmy z tego miasteczka ku autobahnie.Cały czas coś szwabki płodziły z tymi autostradami,zwężki co chwilę,jak by to oni mieli organizować Euro 2012.Przed Mainzem zjechaliśmy na pierwszy lepszy parking,a tu zonk,nie ma wolnych miejsc,wiec dzida na następną stacje,bo bo już z czas nam się kończył.Jednak nie dociągneliśmy do tankszteli,tylko zjechaliśmy na jakąś strefę przemysłową przed Mainzem,tam znaleźliśmy sobie miejsce pod firmą,było cicho,spokojnie,więc zabraliśmy się za pichcenie obiadu,po obiedzie jeszcze chwilę poczytaliśmy i poszliśmy w kime.
Wyżej już wspomniana Scania z firmy TAS
Patent?
Lohra z Hiszpanii
Rzut okiem na parking poranną porą
Tak tak,pamiętamy o włączaniu świateł
Rozładunek
Wyjazd-łamanie się,tyle przekleństw co podczas tego wyjazdu rzuciłem to nie słyszałem w 'Psach' ani w żadnym polskim filmie.
Zmierzamy w kierunku autostrady
Sztau
Tacy to mają dobrze
Krzywo prosto byle ostro
Dojeżdżamy do bramek
I dalej rura na załadunek
Jedziemy koło St.Avold,jako ciekawostkę znalazłem na Wikipedii takie coś Według historii II wojny światowej z tego właśnie miasteczka wywieziono pociągiem do Niemiec wspaniałe dzieła sztuki. Pociąg ledwo się zatrzymał przed rozwalonym mostem. Spadła tylko lokomotywa i 2 pierwsze wagony.
Dwupasmówka w kierunku granicy niemieckiej(już po zjeździe z autostrady),a w tle przemysł że tak powiem
I lecimy landówką w kierunku miejsca załadunku
Niemieckie NH
Miasteczko
Rondko Made in Unia Europejska,na bogato
Widać już nasze magazyny (TRW)
Jesteśmy na miejscu
TOR 10
Jakieś huty,i inne fabryki niemieckiego przemysłu
Jakiś festyn,czy inny grupowy melanż
Amfibia
24t załadowane,ale idziemy twardo pod górke
UWAGA! A teraz coś dla fanów polskiej marki Polonez!Zdjęcie to dedykuje wszystkim pasjonatom tej marki,już tłumacze o co mi chodzi.Polonez zapierdzielający niemiecką autostradą grubo ponad 120km/h (dlatego zdjęcie takie nie wyraźne,bo w wiraż wchodził,w prawy 90 xD)
US truck
Prosto na Frankfurt
A tu zrobiłem fotkę na dzielnicy przemysłowej jak pauzowaliśmy,trochę niecodziennej budowli (niemcy widocznie nie chcieli być gorsi od egipcjan)
Podsumowanie
Sobota 02.08 Budzik dzwoni,cóż to już czas wstawać i stawić czoła kolejnemu dniu.Zamysłem było jechać ok 3 godzin,bo już tyle nam zostało czasu pracy z całego tygodnia,i stanąć na jakimś autohofie,żeby wykręcić 45h. Po ogarnięciu się,wyciągamy butlę i nastawiamy wodę na kawkę.Następnie myjemy zęby,i możemy startować w kierunku Frankfurtu.Przejeżdżamy obok frankfurckiego lotniska,a tak nic się nie dzieje,poza tym że zaczeły się lekkie wzniesienia.
Trzy godziny później... Mijamy znak 'Autohof Gotha-3km'.Za trzy km wrzucamy kierunek,redukujemy bieg i zjeżdżamy na ten właśnie autohof.Mijamy Mc'donalda,a parking i stacja jest za Mc-kiem.Jeszcze warto zwrócić uwagę iż mijamy erotic shop,jednak niestety był zamknięty.Stajemy na końcu parkingu,ponieważ mogliśmy wybrać sobie najdogodniejsze dla nas miejsce.W przybliżeniu była gdzieś mniej więcej godzina 9:30,jak zaczeliśmy rysować pauzę 45h.Ja wziąłem się za robienie śniadania,a tata poszedł na stacje.Robiąc śniadanie na dworzu,słyszę jakąś znajomą muzykę, 'Gdzieś to już słyszałem'-pomyślałem. Zrobiłem mały zwiad po parkingu i co się okazało?Otóż nasz rodak oglądał 'Tokio Drift',z tym że on stał jakieś 30m od nas,a ja i tak słyszałem co ogląda,nie wiem może jakiś przygłuchy był.Wszamaliśmy śniadanie,po śniadaniu odpaliliśmy laptopa i zaczeliśmy oglądać "Szyfry Wojny". Jeszcze warto dodać,że jak wyciągaliśmy lapa,podjechał do nas jakiś Fiat,patrze wysiada jakich przychlast z aparatem w ręku,podchodzi do nas i pyta się'Foto truck,no problem?'; My oczywiście 'No problem,please'. Miałem podejść do tego gościa,spytać się z jakiego jest forum czy cuś,ale z moim angielskim byśmy się nie dogadali.W każdym razie kilka tygodni później znalazałem foto naszego Dafa na lkw-speditions. Żeby lepiej widzieć film wbiłem się na górne łóżko,a tata oglądał na dolnym,i przyznam się że na chwilę przysnąłem i... Budzę się a tu słyszę strzały,myślę co to ma kurde być.Spoglądam w dół,a tu Nicolas Cage lata z karabinem thompson i strzela do japońców.Tata też na chwilę przysnął,więc krzycze 'Ojciec nie śpij,bo Cie okradną'.Troche filmu nam przeleciało jak spaliśmy,więc cofneliśmy do momentów,które przespaliśmy.Skończyliśmy oglądać film, i postanowiliśmy że zarzucimy jeszcze jeden i weźmiemy się za obiad,a później sobie na spacer pójdziemy po okolicy.Oglądając słyszymy 'puk puk'.Otwieramy,okazało się,że to był kierowca z Mag-Transu który też pauzował,więc wypiliśmy po piwku z nim,i postanowiliśmy,że pójdziemy do miasteczka w poszukiwaniu jakiegoś Lidla,czy innego ch*ja muja.Poszukiwania zakończyły się bezowocnie,poszliśmy do miasteczka,ale nie było żadnego otwartego sklepu,a co dopiero lidla.Tak więc wróciliśmy do swoich aut,wzieliśmy sie za obiad,a później jeszcze z Łukaszem (Kierowcą Mag-Transu przyp.red),sączyliśmy browarek na dworku,ponieważ była ładna pogoda.I gadka szmatka,ege szege,eszte neszte i takie tam,i przyłączył się do naszej dyskusji polak (właściciel firmy transportowej),który akurat pojechał w podwójnej ze swoim zięciem,bo nie było komu jechać.Ale kolo był o tyle dobry,że zaczął nam się żalić,że nie ma pieniędzy,że transport nie idzie,ale powiedział coś co nas najbardziej rozbawiło,a mianowicie 'Ale wiecie co panowie,ja to myśle nad zamknięciem firmy,ale tak jeszcze myślałem czy nie kupić zięciowi nowej Scanii w dużej budzie'.No to się go pytamy że skoro transport mu tak nie idzie,i chce firmę zamknąć to po co bierze nową Scanie? A On odpowiada 'Bo z tego mojego zięcia to dobry dzieciak jest'.Dobra już nie ciągneliśmy dyskucji dalej,ja skoczyłem do kibelka,wracając przez parking zauważyłem,już lekko zaprawionych litwinów,i jedną dziewczynę z nimi,więc przechodząc powiedziałem im 'cześć!' a oni, 'oo Poljak,dawaj z nami po kielonku',uprzejmie podziękowałem,i poszedłem dalej.Tata z Łukaszem nadal dyskutowali,a ja wziąłem się za czytanie książki,bo nie wciągnęła bardzo.Po godzinie przyszedł tata,była gdzieś 20 ,poczytaliśmy jeszcze z godzinę i poszliśmy spać,padnięci po prawie całym tygodniu jazdy.A jutro niedziela,dzień w którym można spać do oporu.
Zwężki,zwężki i jeszcze raz zwężki
Zaraz po lewo Mc'Donald będzie,a następnie skręt 90 stopni i tam będzie stacja i parking
Gwóźdź programu-erotic shop,zamknięty niestety
I taki sprzęt stał z tyłu,tylko nie wiem za bardzo do czego ta maszyna służy
Ot takie foto z miasteczka,bo nie było nic ciekawego do fotografowania,nawet żadnych ładnych pań nie było.
Obiad
Podsumowanie dnia
Niedziela 03.08 Budzę się z okropnym bólem barku,ledwo się mogę przekręcić na drugą stronę.Tata jeszcze spał,i postanowiłem że pójde na spacer,rozprostuje kości,może coś pomoże.Spacerowałem po jakiś polach,przywitałem się z jadącym na rowerze Panem w podeszłym wieku.Później jeszcze zrobiłem rundkę po parkingu,w poszukiwaniu jakiś ciekawych autek,ale nic nie zmieniło się od wczoraj.Gdy tata wstał,zrobiliśmy sobie na śniadanie jajecznicę,a potem poszliśmy na długi spacer,dla mnie to był już drugi długi spacer tego dnia,ale dobrze bo musiałem trochę brzucha zrzucić.Na sąsiedniej posesji od parkingu zauważyłem że jest jakaś lakiernia,więc podszedłem trochę bliżej i upolowałem Magirusa,niestety nie mogłem podejść bliżej,ponieważ on stał trochę dalej od płotu,po którym został tylko beton,ale był jeden problem,biegające po posesji dobermany.Cyknąłem na szybko fotkę i odszedłem niezauważony.Z ciekawości zaszedłem do Mac-ka zobaczyć jakie są ceny u nich,a później wróciliśmy do auta i zarzuciliśmy film 'Prestiż' a później jeszcze jeden film '21'.Zrobiliśmy sobie obiad,a później jeszcze chyba czytaliśmy ze 2 godziny,i poszliśmy jeszcze zadzwonić ze stacji do domu,pogadaliśmy jeszcze trochę z Łukaszem,później się pożegnaliśmy i poszliśmy w kimę.
Tylko jedno foto z niedzieli
Koniec części I
miqs - 22 sty 2009, o 18:59
" />Takie recenzję lubię, długie treściwe i dużo fajnych zdjęć! Brawo, ładne wejście na PKMC.
Bocian - 22 sty 2009, o 19:48
" />Dużo oglądania i jeszcze więcej czytania.
Oby tak dalej Czekamy na "więcej".
Truckman - 22 sty 2009, o 20:16
" />Jestem w połowie.Druga częśc jutro.Widze że jechałeś przez Dębice.Widze tez że pauzowaliście na leśnym parkingu przed tarnowem (nie za tak jak pisałeś).Szkoda że sie nie zgadaliśmy bo byśmy jakieś piwko zrobili Na przyszłośc polecam zaraz za Pilznem bar Taurus.Kierowcy bardzo chwalą tamto miejsce a to 10 km bliżej niż Wy staliście fajna relacja.Oby częściej
Kuba J. - 22 sty 2009, o 20:19
" />aaale mnie wsysnęlo aż matmy nie zrobiłem na jutro. Czekam na ciąg dalszy, który mam nadzieję będzie miał miejsce Fajne komentarze, opisy z humorkiem
raben - 22 sty 2009, o 21:24
" />No yogi wreszcie się odezwałeś na forum, miło mieć kogoś ze swojego miasta
Ps. Świetny opis trasy
maciek007 - 22 sty 2009, o 22:18
" />Bardzo fajna relacja oby tak dalej dobrze zaczołeś.Truckman dobrze mówi zatrzymaujcie się w barze Taurus jak będziecie przejeżdżać niedaleko Pilzna.Kierowcy chwalą sobie to miejsce a tanio nawet (podobno dobra golonka).Następnym razem jak będziecie przejeżdżać przez Dębice to dajcie znać fotki bym jakieś porobił.
Patryk9312 - 23 sty 2009, o 13:04
" />Przeczytałem W połowie, już chciałem się poddać, ale dokończyłem.
Może, wybredzam, ale opis bardzo szczegółowy , trochę za bardzo. Nie mniej jednak bardzo ciekawy.
Miki_RDE - 23 sty 2009, o 13:29
" />Yogi na następny raz to daj znać że bd przez Dębice jechał To jakiś spocik zrobimy ;d
Yogi15 - 23 sty 2009, o 17:42
" />Kurde,szkoda że nie miałem do Was numerów,bo wtedy byśmy się spotkali.Ale luz Panowie,spotkamy się jeszcze
maciek007 - 23 sty 2009, o 18:14
" />Ja myśle z Dębicy to 3 kolegóe jest jakieś filmiki zdjęcia byśmy sobie poroblili.
Yogi15 - 23 sty 2009, o 18:26
" />Słuchaj możemy i sobie zrobić fotosesje do kalendarza Pirelli,bylebyście mi napisali na gadu,albo na PW wasze nr,i jak będę miał być w Dębicy to na pewno dam znać.
Honcio-Trak - 23 sty 2009, o 19:47
" />Witam Recenzja bardzo mi się podobała, a z powodu że niechciało mi się czytać ściągłem sobie syntezator mowy"IVONA" i sobie odsłuchałem recenzje i przy okazji coś poszperalem przy modelu ale mniejsza o to. Z zaciekawieniem czekm na następną część. Pozdrawiam
Wojtek K. - 23 sty 2009, o 20:09
" /> ">Witam Recenzja bardzo mi się podobała, a z powodu że niechciało mi się czytać ściągłem sobie syntezator mowy"IVONA" i sobie odsłuchałem recenzje
No to wiemy skąd fura błędów 0 szacunku do autora tematu
miqs - 23 sty 2009, o 20:11
" />Wojtek K., cóż zrobić, na każdym forum publicznym zawsze jest ktoś, dla kogo dbanie o pisownię nie jest priorytetem.
janex - 24 sty 2009, o 09:01
" />Relacja naprawdę świetna, opis bardo fajny i dokładny a fotki też niczego sobie.
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plalbionteam.htw.pl
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plcichooo.htw.pl
|
|
|
|