|
|
|
|
Ferios 2008 by kierowca, svergie und laxemburger
kierowca - 24 lut 2008, o 02:29
" />
furka Krzyśka
i Irka
i cała trójeczka
coś dla Szałka
jak się później okazało czekał 2 godziny i przyjechał serwis ale z samą oponą bez felgi i narzędzi do naprawy. I później tylko ściągnęli oponę i assistance pilotował go do serwisu.
kierunek Malmo
I tak około godziny 19 zajechaliśmy do Malmo wjechaliśmy na terminal podstawiliśmy się na odpowiednie miejsce, nogi na dół kable odpięte i problem siodło nie chce się otworzyć, ale wystarczyło zablokować hamulce w naczepie i cofnąć żeby dało rade odbezpieczyć siodło. Wyjechaliśmy z terminalu, ustawiliśmy się na parkingu i podjechał Zbyszek, przyszedł do nas pogadaliśmy i zostawił mi laptopa bo nie miał głosu, okazało się, że nie miał wgranych żadnych sterowników do niego. To co dałem rade to mu wgrałem a ojciec w tym czasie instalował mu u niego w aucie przetwornice na stałe. I jeszcze wyszła sprawa, że jak ma podłączony zasilacz to myszka skacze więc do wymiany. Oddałem mu komputer, sprawdzili tylko czy działa u niego na przetwornicy, pożegnał się i pojechał po swoją naczepę bo z samego rana miał prom i jechał na włochy. My jeszcze trochę posiedzieliśmy, obejrzeliśmy film i poszliśmy w kime.
Sobota 26 stycznia Pobudka z samego rana i grzejemy na bazę, około 9 zajechaliśmy na chwile na stacje obmyć auto i podjechaliśmy na baze, akurat hala była wolna więc wjechałem do środka, następnie odkurzyłem kabine i zaczęliśmy ściągać osłony boczne, to była minuta i przenieśliśmy je na drugą hale i położyliśmy na kozłach, Następnie ułożyliśmy obrysy i odmierzyliśmy tak aby było równo. I ojciec zaznaczał dziurki na otwory ja wierciłem i sprawnie nam poszło, następnie to samo z drugą osłoną i potem odwróciliśmy je i zaczęliśmy je podłączać ze sobą. Również poszło sprawnie bo ojciec przecinał i łączył kable i zakładał koszulki termokurczliwe a ja spinałem łączenia i opalałem koszulki..I wtedy akurat przyjechał szef, zawołałem go pokazałem popatrzył ocenił i mówi, że ok. Więc wzieliśmy już tą jedną gotową i poszliśmy założyć. Kable pociągnęliśmy przez ramę i podłączyliśmy do świateł mijania z tyłu. Więc trzeba było spróbować czy działa, przekręciłem pokrętło i pięknie się zapaliły, więc wróciliśmy kończyć drugą, poszło tak samo sprawnie więc zakładamy potem tak samo pociągnęliśmy kable, podłączenie do lamp i test. Zapaliły się więc ok., szefo przyszedł zobaczyć i mówi perfekto. Więc poskładaliśmy narzędzia i poszliśmy odpocząć.
Tak stałem koło tej strony gdzie był ten wypadeczek i patrze, patrze i akurat przechodził jeden z mechaników i mówi, że przyniesie mi pastę polerską i abym spróbował to zetrzeć, więc przyniósł pastę, wyciągnąłem szmaty i zacząłem jechać z koksem i po półtorej godziny polerowania zniknęło wszystko, zostały tylko ślady na rogach gdzie farba zeszła. A tak to było jak nówka, akurat szef krążył koło mnie i się go pytam czy jest ok. i mówi, że jak najbardziej i pyta się czy mi nie dać maszyny do polerowania to mówię żeby dał i mi zaraz przyniósł, więc jak miałem już maszynę to zacząłem jechać całe auto(dobrze że je opłukaliśmy przed przyjazdem) I wtedy pogoda się skiepściła zaczęło lać i wiać, wiatr był taki, że trzeba było zabezpieczyć drzwi od hal bo same się otwierały, a wiatr wpychał wode do środka. I wtedy przyjechał szwed scanią T. więc od razu nie ważne jaka pogoda aparat w dłoń i zdjęcia pobiegłem robić, Zrobiłem zdjęcia i on mówi czy fajnie auto mówie mu że tak i tak zaczęliśmy rozmawiać ja polerowałem, i gadałem z nim, naprawde wporzo gościu, opowiadał jak to jeździł kiedyś do Mińska scania 143 i doszliśmy do wniosku że to najlepszy samochód jaki kiedykolwiek człowiek wyprodukował, mówił jak to jeździł scania od 141 poprzez 142 do 143 i teraz tą swoją własną T124, Rozmawialiśmy na temat tej jego scanii i to była kiedyś solówka w kolorze zielonym, a tu w warsztatach szefa zrobili z niej ciągnik. Mówie mu że brakuje jej tylko V-ki pod maską a on na to że szukał ale jest bardzo mało do kupienia i są o wiele droższe i dlatego kupił tą, i tak podczas tej rozmowy do której dołączył się ojciec obleciałem całe volvo. I odzyskało w końcu efekt śnieżnej bieli, Odłożyłem wszystkie rzeczy na miejce i wołam szefa i mówie zobacz może tak być popatrzał przejechał ręką po lakierze i mówi że bardzo dobrze, i wtedy zagadał go ten szwed i mówi mu że przydało by się założyć w volvie czerone obrysy na spojlery i szef gdzieś znikł na chwile i przyniósł czerowne neony ale okazały się za szerokie na spojlery więc powiedział, że zamówi takie lampki, które będą pasować i potem przyniósł jeden biały obrys LED bo przymierzał do jakiegoś innego auta to wpadliśmy na pomysł aby zamontować je na atrapie 4. Zawołałem szefa i mu pokazuje i mówi że ok. nie ma problemu, tylko, że ma tylko 1 teraz więc musi zamówić i wtedy możemy zakładać.
polerujemy
I mówi chodźcie bo obiad przyjechał, no i poszliśmy jeść. Zjedliśmy to już zostaliśmy już tylko my i szef, to pokazałem mu trochę zdjęć z trasy i filmy m in. Ten na którym jeżdżę volvem. Następie on zaczął zamykać firmę i mówi że jeszcze musi wstawić na hale zestaw, który stał jakieś 500metrów od firmy na drodze. To ok. poszliśmy do tej scanii szef próbuje odpalić i nic akumulatorki wysiadły totalnie, więc ojciec mówi że mam biec po volvo wyjechać z hali i tu przyjechać, wiec tak zrobiłem, podjechałem ładnie pod scanie ojciec ściągnął osłonę z aku i podłączył kable chwila moment i scania już pięknie chodziła, więc zawinąłem i wróciłem na firme.
T i firmowy FH
efekt końcowy Szef zaraz wjechał na hale scanią i pozamykaliśmy drzwi, wyjechałem volvem za brame pożegnaliśmy się z szefem i ruszyliśmy do malmo. Zajechaliśmy do Malmo było już koło 22 a naczepa miała przyjść o 1 w nocy więc nie chciało nam się czekać,to poszliśmy spać.
Niedziela 27 stycznia Ojciec wstał po 8 podjechał na terminal żeby wyciągnąć naczepe i tu zonk, jeździł przez pół godziny po terminalu a naczepy nie ma, i wtedy się obudziłem bo coś mi nie grało, że ciągle hamujemy i ruszamy. Podniosłem się z wyra patrze a my na temrinalu, pytam o co chodzi a on że dostał na portierni dokumenty od naczepy ale naczepy nie ma w porcie wiec była możliwość jeszcze jedna że ktoś ją zaciągnął do Ekhdalsa bo mógł to być pilny ładunek wiec szybko ruszyliśmy i faktycznie była już tam, podpieliśmy się ja skoczyłem się odświeżyć i zaczęliśmy robić śniadanie. Zdążyliśmy pomyć po jedzeniu i już byliśmy załadowani.
Mieliśmy Skare, Mjolby, Norrkoping i Sollentune. Więc koło 10 ruszyliśmy spokojnie w kierunku Skary.Jeszcze przy okazji pojechaliśmy przez Halmstad aby zachaczyć o centrum handlowe i tam jest też prysznic dla kierowców, więcc najpierw poszliśmy na zakupy żeby odnowić zapasy i przy okazji kupić coś na obiad. Następnie prysznic i ruszamy dalej.
teoretycznie mamy środek zimy ale ten znak tu nie pasuje
Im jechaliśmy wyżej to było coraz więcej śniegu, i tak pomalutku mijała nam droga.
Jakieś 30 kilometrów przed skarą doszliśmy do pewnej beczki z napisem „Fordsgards” ciągniętą przez niebieską z kremowym pasem Scanie R Highline( wiecie co to za auto) szliśmy za nią cały czas i chcieliśmy ją łyknąć żebym film nakręcił ale niestety nie było takiej możliwości i na rondzie w Skarze ona pojechała prosto a my w lewo. Asfalt był czarny wychodzimy z ronda a ciągnik lewo więc kontra i zaraz zestaw się wyprostował ,na asfalcie była cieniutka warstwa lodu i tak pomalutku dokulaliśmy się pod firme. I ojciec stanął na ulicy i mówi, bierz aparat statyw i robisz mi sesje na tle auta to ok. Ojciec włączył calą elektrownie a ja się ładnie ustawiłem i porobiłem mu zdjęcia. Było tak ślisko że pod firme nie doszedłem tylko dojechałem na butach.Ojciec ustawił się w zatoczce i najpierw ugotoaliśmy ziemniaczki potem na patelnie wrzuciliśmy kurczaka i mieliśmy obiado kolacje nastęnie filmik i poszliśmy w kimono.
Poniedziałek 28 stycznia Pobudka o 8 wjechaliśmy na teren zakładu i podstawiliśmy się pod rampę, i tu wynikł mały problem bo to co było dla nich było załadowane na samym przedzie, ale za moment zawołali sztaplarkę i bokiem na zewnątrz to rozładowali. Następne miejsce to Mjolby więc powolutku tam się dokulaliśmy po drodze stając na Shellu i myjąc szyby choć to i tak na niewiele pomogło bo zaraz znów były takie same jak przedtem. W Mjolby byliśmy przed 12 więc zdążyliśmy przed lunchem, najpierw rozładunek na hali gdzie ściągnęli widły do sztaplarek i następnie przejechaliśmy do innej części fabryki gdzie zdjęli jakieś kartony. Zaraz po zdjęciu zjechaliśmy na parking i zrobiliśmy śniadanie,
stały sobie bezpańskie na parkingu ruszyliśmy dalej po drodze mijając „Dużego” , z którym mieliśmy się spotkać w Mjolby ale cały czas miał zajęte bo gadał przez telefon(nałogowiec) i nie dało rady się z nim skontaktować.
to tyż znacie
Na 14 byliśmy w Norrkopingu, chwile postaliśmy i kazali podjechać pod rampę, okazało się, że w planach był jeszcze jeden czwarty rozładunek ale ktoś w spedycji o tym zapomniał więc dla nas lepiej. Rozładowani odjechaliśmy z pod rampy na plac przed firmę i umówiliśmy się z kumplem ojca ( tym od F10 co mnie wiózł do domu w ferie tamtego roku), że poczekamy na niego bo tam gdzie my miał rozładunek i potem też jechał do Sollentuny, ale po chwili postoju zadzwoniła spedytorka i powiedziała, że mamy jechać po papiery na drugi koniec Norrkopingu i następnie jechać od razu do Sollentuny bo może nas jednak rozładują. Więc podjechaliśmy po te papiery wychodzimy z auta i słyszę, że coś fajnego jedzie bo słychać jak by odgłos trójnika, odgłos się zbliżał i z zza górki zobaczyłem 2 pionowe rury więc już było pewne, że to na pewno coś fajnego i zaraz potem wyłoniło się z zza płotu i przejechało z wielkim hukiem a mianowicie jakieś amerykańskie volvo, jakie to nie wiem bo nie widziałem ale z daleka wyglądało pięknie więc wole nie myśleć jak się prezentowało z bliska.
Norrkoping
nie było CMR-ów więc trzeba było wypisać
A więc dostaliśmy papiery i ruszyliśmy do tej Sollentuny. W Stockholmie oczywiście godziny szczytu i staliśmy pół godziny w korku, a było już za pięć 17 kiedy zjechaliśmy zjazdem na Sollentune, chwile potrwało i znaleźliśmy się skupisku mnóstwa sklepów mniejszych i większych i miedzy nimi wypatrzyłem logo sklepu gdzie mieliśmy mieć rozładuneczek. Stanęliśmy na ulicy i ojciec wyskoczył szybko i wbiegł do tego sklepu okazało się że był czynny do 17 a my byliśmy pięć po ale jak facet zobaczył papiery mówi, że ok. Więc wbiliśmy się na taki mały parking pod ten sklep , facet wychodzi i jak zobaczył zestaw to złapał się głowę i mówi, że on nie ma sztaplarki, ale zaraz mu wytłumaczyliśmy, że to tylko 2 palety z kartonami i są lekkie więc nie będzie problemu, tylko przyprowadził nam mały wózek wrzuciliśmy go na pakę, inne osoby ze sklepu poprzynosiły palety, więc tylko wystarczyło podjechać tymi paletami do drzwi, rozciąć folie i tylko kartony poprzerzucać na dół na palety. Wszystko trwało nie więcej jak 10 minut i byliśmy puści, a że była chwilka to skoczyłem do tego sklepu zobaczyć co tam mają a tam, części i akcesoria dla motocrossowców,, naprawdę duży sklep z tym, chwile się tam pokręciłem i sms że ładujemy jutro w Halstahammar. Więc jedziem w tamtym kierunku, po drodze jeszcze zatrzymaliśmy się na hot doga i ruszyliśmy dalej. Koło 20 byliśmy na miejscu, tam oczywiście filmik kolacyjka i spanko
Wtorek 29 stycznia Pobudka o 8 i podjechaliśmy na firmę tam oczywiście zanim Szwedzi przyszli do pracy i zaczęli pracować to minęło trochę czasu ale wzięli się wreszcie do roboty i załadowali nas a następnie wrócili do swoich zajęć czyli grania w darta na magazynie. Przed odjechaniem z pod rampy zrobiliśmy sobie śniadanie i najedzenie ruszyliśmy do Norrkopingu
na doładunek a następnie Po papiery i jedziem na dół do Malmo odstawić trailera.
Żeby nam się nie nudziło po drodze włączyliśmy sobię „tajemnice twierdzy szyfrów” i tak całą drogę ją męczyliśmy Po drodze zjechaliśmy na Odeshog na obiad tam też było kilka ładnych holendrów
ruszyliśmy dalej Koło 21 byliśmy w Malmo a tam jak zwykle o tej godzinie zaształowany cały wjazd do portu ale myk na przeciwny pas ruchu i byliśmy na samym przedzie , szybo zostawić papiery w biurze terminalu potem sprawdzenie stanu naczepy przed wjazdem do portu i myk szybkie odpięcie i wyjechaliśmy na parking. Postaliśmy chwile i przyszedł kolega ojca i tak żeśmy gadali ponad godzinę i dostaliśmy w prezencie całą siatkę pomarańczy. Następnie skończyliśmy ten serial( nudny strasznie można by z tego zamiast 13 zrobić 6 odcinków) , jadłem kolacje siedząc na fotelu kierowcy i patrzę przez szybę że coś mi mignęło przed oczami , było ciemno więc nie widziałem co ale tak się przyglądnąłem i zobaczyłem kota i zacząłem mu rzucać ser i tak powoli się zbliżał do auta ale na „kici kici” zaczął syczeć więc chyba nie lubił polski
Środa 30 stycznia Wstaliśmy o 9 zjedliśmy śniadanie i dostaliśmy sms-a że o 12 przychodzi naczepa i mamy ją zabrać i mieć 6 miejsc rozładunku, więc było trochę czasu to poszliśmy się przejść przy okazji złapałem kilka fajnych autek.
Akurat stanęliśmy przed tą chłodnią co tyle czasu tam stała i zrobiłem foto jak by wyglądał zestaw razem a ojciec mówi, że podjedzie po nią i wtedy będzie lepiej i podjechał pod nią i faktycznie fajnie by zestaw z nią wyglądał.
3 lata polowania na jakieś lepsze zdjęcie tego autka wreszcie się opłaciło
Po 12 wjechaliśmy na terminal i zaczęliśmy szukać tej naczepy jeździliśmy w kółko z 20 minut i nic więc podjechaliśmy pod prom i czekaliśmy, że może jeszcze jej nie wyciągnęli ale stoimy i nic oni już ładują nowe. No to mamy lipe, telefon do spedytorki i coś sprawdziła i się okazało, że nasza naczepa przyszła tym promem ale już razem z ciągnikiem więc robota poszła się jebać, jakiś pedał nie podał, w papierach, że ciągnik też jedzie z nią, więc lipa wyjechaliśmy sobie i zaraz telefon ,że o 22 będzie następna, więc znów seans filmowy, bo co tu innego robić jak wiatr wieje i deszcz leje. Staliśmy tak sobie i o 19 podjechał kumpel z prośbą czy nie mógłbym mu w laptopie paru rzeczy po ustawić, i tak sobie siedzieliśmy w 3 przy tej brzydkiej pogodzie. On potem pojechał ojciec położył się na godzine a ja siedziałem na necie. Chwile po 22 obudziłem ojca i podjechaliśmy najpierw po papiery a potem po naczepę. Kierunek Mjolby 2 miejsca rozładunku. Podpięci ,sprawdziliśmy czy ładunek wytrzymał sztorm na morzu i ruszamy była tak mniej więcej po 23.
Czwartek 31 stycznia Na 4 rano byliśmy w Mjolby tam kima do 7 i rozładunek na pierwszej firmie, a na drugą mieliśmy awizacje dopiero na wieczór więc zostawiliśmy naszą naczepę na parkingu przed firmą i wzięliśmy inną już załadowaną jakieś 100 kilometrów za Jonkopingiem zjechaliśmy z autostrady i podjechaliśmy na myjnie zobaczyć czy nie będzie aut i okazało się, że następne auto jest zapisane dopiero za godzinę więc bez problemu nas wziął do hali. Powiedział, że potrwa to około 40 minut i dął nam bilety zniżkowe na jedzenie w restauracji obok, więc poszliśmy tam na śniadanie. Nie śpiesząc się zjedliśmy i wróciliśmy z powrotem na myjnie a tam już była końcówka więc jeszcze chwila minęła i wyjechaliśmy ustawiliśmy się na takim dużym placu obok myjni i zrobiliśmy małą sesje przy czystym składzie,
po 11 byliśmy już gotowi do drogi więc aby nam się nie nudziło włączyliśmy film i tak dolecieliśmy do Markaryd tam zjechaliśmy i zajechaliśmy do Emmaljungi. wpadliśmy na zakładu stawiliśmy się obok volva idziemy na tył naczepy …hmm pusto w pomieszczeniu socjalnym pusto, weszliśmy na hale i znaleźliśmy wujka pomogliśmy mu przy pakowaniu palet i potem jeszcze mieli mu załadować 12 sztuk splotów 8 metrowych rurek( 1 taki splot to 40kg), przywieźliśmy je ręcznym wózkiem pod naczepe i trzeba je było 1)łożyć pod palety więc ojciec z jednym z pracowników podawali nam te rurki a ja z wujkiem wsuwałem je pod palety, zajęło nam to z 40 minut a wszyscy byli spoceni jak wyszli z pod prysznica. Potem jeszcze kilka kartonów wrzuciliśmy pod dach naczepy i poszliśmy się odświeżyć a potem na pączki bo to przecież tłusty czwartek a wujek przywiózł pączki z polski
jakieś 50 km przed Malmo zaczęliśmy łykać gebelsa jadącego actrosem, nasza kabina była już na wysokości drzwi w jego naczepie a on zjeżdza na nasz pas bo kilkaset metrów dalej coś stoi na pasie awaryjnym i na chama wjeżdża bez kierunku bez niczego, gdyby nie przyhamownie to zabrał by nam kabine, od razu długie w ruch klakson, on zjechał potem z powrotem na swój pas i zaczęliśmy go brać zrównaliśmy się znim a on coś tam gestykuluje to pokzałem mu co o nim sądzimy i jego zachowaniu a potem na minimetry weszliśmy przed niego, niech się [wyedytowano] nauczy jeździć. Dolecieliśmy do Malmo i stanęliśmy na światłach dłuższą chwile staliśmy a tu na prawym pasie podjeżdża ten gebels zapala się zielone i poszli, chciał się ścigać ale te jego marne 440 koników nie dało rady i został z tyłu wąchając spaliny, Dojechaliśmy do nordo wjechaliśmy na plac odstawiliśmy trailera i wyjeżdżamy a obok nas przefrunęła piękna r-ka czarna z płomieniami na kabinie mówie do ojca jedź za nią ona zatrzymała się na chwile i ja szybko wyskoczyłem i zrobiłem kilka zdjęć niestety nie wyszły dobrze bo nie miałem statywu a nie było czasu na takie bajery, ale wyglądała pięknie do tego pomarańczowa skóra w środku. Wróciłem do auta ona odjechała i ruszyliśmy w kierunku bazy.
Koło 21 wjechaliśmy na plac poszliśmy się przywitać, szef się zdźiwił co my tu robimy ale zaraz się skumał o co chodzi, tak chodziłem po hali i patrze, żem malują na biało drzwi w jakimś sprinterze więc pierwsze co mi przyszło do głowy to narożnik i schodek w volvie więc poleciałem do ojca i mówie mu co jest grane a on to bierz klucze i rozkręcaj, to ładnie to rozkręciłem( niby to tylko kilka śrubek ale trzeba się ładnie nagimnastykować żeby to wyjąć) najpierw wyjąłem narożnik zaniosłem go na hale tam najpierw wyszlifowałem i wtedy szef przyniósł mi puszke tego oryginalnego lakieru, który jest na volvie, dałem go mechanikom oni to rozcieńczyli potem przejechałem odtłuszczaczem i można było psikać, 3 warstwy i było gotowe, następnie wjechałem autem na hale i wziąłem się za szlifowanie stopnia potem zamaskowanie go( nie można było go ściągnąć bo tam jest obrys a szkoda kabla tnąć) tutaj też 3 warstwy i było cacy i następnie wziąłem pędzelek i pouzupełniałem inne ubytki m.in., na osłonie między osiowej i na nadkolu. Koło 23 szef pojechał do domu i zostawił nas na hali jeszcze zrobiliśmy sobie kolacje i poszliśmy spać( jak fajnie się spało jak na hali było 20 stopni w plusie w aucie mieliśmy szyby pootwierane jeszcze troche i klime by trzeba było włączyć:D)
Piątek 1 Lutego Wstaliśmy po 8 jak już się zaczęli wszyscy zjeżdżać, zjedliśmy śniadanie i wziąłem się za składanie pomalowanych części, wszystko ładnie spasowało i wyjechałem na plac i zabrałem się za mycie i pucowanie. Zajęło mi to 2 godziny ale opłacało się bo świecił się jak psu jajeczka i do tego użyłem takiego specjalnego płynu do czyszczenia aluminium i wyszorowałem zbiorniki i faktycznie płyn niesamowity wystarczyło spisikać potem wszorować szczotką i spłukac wodą z karchera i było jak niebo i ziemia róznica. Tylko trzeba to robić jak jest ciepło a nie jak jest 3 stopnie i ręce odmawiają posłuszeństwa. Następnie posnułem się trochę po bazie i pytam się szefa czy ma dla mnie jakąś robote mówi , żebym zaczekał to mi powie co jak chce to mogę porobić.
pomalowane złożone i wypucowane
firmowy akszrot
W międzyczasie przyjechał kierowca, który miał jeździć naszym autem jak my będziemy w domu, bo zwykle auto stoi na bazie i w razie potrzeby jak trzeba jakąś naczepe gdzieś zaciągnąć jest używane a tak to to się nie rusza za bardzo z bazy, ale wynikła specjalna sytuacja i trzeba było oddać auto w inne ręce, ale taki porządku kierowca więc nie było problemów. Pogadałem z tym kiermanem troche powymienialiśmy się filmami pomogłem mu wrzucić rzeczy do naszego auta i przyszedł szef i mówi, że jak chce to mam pojechać do miasta volvem po tam kilka potrzebnych rzeczy więc bujnęliśmy się z tym kiermanem, zajęło nam to pół godziny a przy okazji ja obserwowałem jego styl prowadzenia, i stwierdziłem że nie ma co się martwić
1,5 mln km
nowa R-ka ( plus wielki za większe schowki)
Sobota 2 Lutego Pobudka przed 5 śniadanko i jeden z mechaników zawiózł nas na lotnisko gdzie byliśmy po 7. Okazało się, że do polski leci z nami cała gwardia starych kierowców, którzy jeździli wiele lat na Skandynawie a teraz pracują za granicą, więc w samolocie byliśmy najgłośniejszą grupą( w sumie już na lotnisku cały czas było wesoło) lot trwał 40 minut i wylądowaliśmy na Gdańskim Rębiechowie potem szybka odprawa bagaż w dłoń i tak skończyła się ta wyprawa.
ciekawy pojazd
i lecimy
THE END
Podsumowując było fajnie tylko brakowało kursu na Italie Grecje albo Hiszpanie tak żeby wszystko było cacy ale nie mam co narzekać, oczywiście to co opisałem to tylko ułamek tego co naprawde się działo. Film już się tworzy więc będzie niebawem
p.s gratulacje dla tych co przeczytają całość
Zakaz rozpowszechniania zdjęć bez zgody autora
miqs - 24 lut 2008, o 08:16
" />Ty powinieś książkę napisać o tych wyprawach:D Reportaż bardzo przyjemny, co najważniejsze długi i cały czas ciekawy Elegancko wygląda Volvo "pomalowane, złożone, wypucowane" Nie mogę się doczekać filmu :happy0159:
TiroManiaK_2006 - 24 lut 2008, o 09:07
" />:wow: Aż mnie oczy już od tego czytania bolą. Bardzo ciekawa relacja.
Truckman - 24 lut 2008, o 14:36
" />no dzięki za gratulacje 2,5 godziny i pozamiatane Czekam na filmik
kanioma - 24 lut 2008, o 15:48
" />Dziękuję za gratulacje, wytrwałam i nawet nie zauważyłam jak mi minęła godzinka Elegancko opisane czekam na film
DoBo - 24 lut 2008, o 15:58
" />No Dawid, muszę powiedzieć że spisałeś się celująco. Relacja jest napisana wzorowo, zdjęcia bardzo urozmaicone i ciekawe. Pozdrawiam i czekam na filma! :happy0159:
MarcinK. - 24 lut 2008, o 16:16
" />Recenzja jak zwykle wspaniała Dawid ile zrobiłeś kilometrów w te ferie?
Patryk9312 - 24 lut 2008, o 17:01
" />Hoho, czytania było trochę ;P Muszę przyznać, że relacja bardzo dobra :happy0159: Bilet na promie i w samolocie kupowałeś sobie we własnym zakresie, czy wszystko szef fundował? Jeśli szef, to muszę przyznać, że takiego to ze świecą trzeba szukać Może pochwalisz się co tam za kalendarze dostałeś :evilgrin0039:?
kierowca - 24 lut 2008, o 20:42
" /> ">Recenzja jak zwykle wspaniała Dawid ile zrobiłeś kilometrów w te ferie?
tak 10tys
">Bilet na promie i w samolocie kupowałeś sobie we własnym zakresie, czy wszystko szef fundował
na samolot to sam a za prom płaci firma
">Może pochwalisz się co tam za kalendarze dostałeś Volvoski i taki jeden +18 co jeździ już u kumpla w FH:D
Miki_RDE - 25 lut 2008, o 18:41
" />Relacje super, mi może z 1.5 godziny zeszło ale się opłacało, bardzo fajnie wszystko opisane, zazdroszcze takich ferii bo aż w tak długiej trasie nie byłem już od spokojnie 2 lat
Marcin - 17 mar 2008, o 21:47
" />hmmm prawie 2h, ale naprawdĂŞ warto. Super trasy i furki mijaÂłeÂś. Zastanawia mnie jedna rzecz. Po kiego grzyba ten wasz kolego woÂłaÂł serwis do zÂłapanej gumy?? No chyba, ze nie miaÂł zapasówki.........
kierowca - 17 mar 2008, o 21:58
" /> ">hmmm prawie 2h, ale naprawdę warto. Super trasy i furki mijałeś. Zastanawia mnie jedna rzecz. Po kiego grzyba ten wasz kolego wołał serwis do złapanej gumy?? No chyba, ze nie miał zapasówki.........
Ciągniki jak i naczepy nie mają zapasów
Miki_RDE - 18 mar 2008, o 13:16
" />
Jak stały bezpańsko to trzeba było się poczęstować
Wojtek K. - 19 mar 2008, o 19:30
" />Super relacja Dawido :happy0159: Szybko i przyjemnie się ją łyka, extra fotki, opisy i widoki :evilgrin0039: Jeżeli film będzie tak samo udany jak ta relacja, to wróże Ci znów Grand Prix na 15 TS podczas nocy filmowej
kierowca - 31 mar 2008, o 07:49
" />No i doczekaliście się filmu
czas trwania: 28 minut
http://video.google.pl/videoplay?docid= ... 2392448892
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plalbionteam.htw.pl
Strona 2 z 2 • Wyszukiwarka znalazła 32 rezultatów • 1, 2
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plcichooo.htw.pl
|
|
|
|