ďťż
  dowCIPY reaktywacja



stan - 1 gru 2009, o 14:51
http://www.youtube.com/watch?v=bdcKkc1z7lM




Grzeniu - 1 gru 2009, o 15:17





hah ha zajebiste

na bol glowy wez...



Ponton666 - 11 gru 2009, o 18:37
II Wojna Światowa. Do babci pukają Niemcy. Babcia zgarbiona schorowana otwiera drzwi a Hans od drzwi pyta:
-Babcia, gdzie babcia schowała partyzanty??
Babcia na to ze nie ma ich u niej, Hans nie daje za wygrana:
- albo babcia mówi gdzie partyznaty, albo Helmut utnie babci noga
-ale u mnie naprawdę ich nie ma.
Po chwili Helmut wyciąga kose i już babcia bez nogi. Wszędzie tryska krew, ściany, meble, sufit we krwi. Hans nie daje za wygrana:
- Babcia mówi gdzie partyzanty bo Helmut utnie babci druga noga
- Ale u mnie naprawdę nie ma
No i Helmut złapał za kose i po drugiej nodze. Niemcy zwątpili, skoro babcia dała z siebie zrobić półkadłubka to na pewno nie ma partyzantów.
Po ich wyjściu odwija się dywan, podnosi klapa, wychodzą partyzanci i
jeden z nich mówi:
- Widzisz babcia. Kłamstwo ma krótkie nogi.




Ponton666 - 12 gru 2009, o 17:40
- Nie lubię kawałów o obozach koncentracyjnych.
- Dlaczego?
- Bo tam zginął mój dziadek.
- Hitlerowcy go zamordowali?
- Nie, spadł z wieżyczki wartowniczej.




Jodan - 15 gru 2009, o 23:45
Pewien magik przyszedł do kuchni i mówi,że umie po dotyku i z zamkniętymi oczami poznać, skąd podchodzi mięso. Poddali go próbie: podsunęli mu kawał świniny, i:
- łaciaty wieprz... przedwczoraj zabity siekierą dwoma ciosami za prawe ucho
ludzie w szoku, bo wszystko się zgadza. następna próba:
- zając... tydzień temu strzelony śrutem dwoma strzałami w brzozowym lasku
znowu się zgadza. teraz podchodzi kucharka, facet łapie ją, maca, maca, myśli, i:
- jeż... dwa tygodnie temu zajebany saperką...



Ponton666 - 16 gru 2009, o 05:12
Pewnego Bożego Narodzenia, bardzo dawno temu, Święty Mikołaj
przygotowywał się do swojej corocznej podroży. Jednak wszędzie
piętrzyły się problemy...
Czterech z jego elfów zachorowało, a zastępcy nie produkowali zabawek
tak szybko jak elfy, więc Mikołaj zaczął podejrzewać, ze może nie
zdążyć... Następnie pani Mikołajowa oświadczyła mu, ze jej Mama ma
zamiar wkrótce ich odwiedzić, co bardzo zdenerwowało Mikołaja. Na
domiar złego, kiedy poszedł zaprzęgać renifery, okazało się, że trzy z
nich są w zaawansowanej ciąży, a dwa inne przeskoczyły przez płot i
zwiały Bóg jeden wie dokąd. Mikołaj zdenerwował się jeszcze bardziej
... Kiedy zaczął pakować sanie, jedna z płóz złamała się. Worek runął
na ziemię, a zabawki rozsypały się dookoła. Wkurzony Mikołaj
postanowił wrócić do domu na kawę i szklaneczkę whisky. Kiedy jednak
otworzył barek, okazało się, ze elfy ukryły cały alkohol i nic nie
było do wypicia... Roztrzęsiony Mikołaj upuścił dzbanek do kawy, który
roztrzaskał się na kawałeczki na podłodze w kuchni. Poszedł wiec po
szczotkę, ale okazało się, ze myszy zjadły włosie, z którego była
zrobiona... I właśnie wtedy zadzwonił dzwonek do drzwi... Mikołaj
poszedł otworzyć. Za drzwiami stał mały aniołek z piękną, wielką
choinką. Aniołek radośnie zawołał:
- Wesołych Świąt, Mikołaju! Czyż nie piękny mamy dziś dzień?
Przyniosłem dla Ciebie choinkę. Prawda, że jest wspaniała? Gdzie
chciałbyś, żebym ją wsadził?
....
I stąd wzięła się tradycja aniołka na czubku choinki....



Ponton666 - 16 gru 2009, o 18:03
W barze w Kongo siedzi trójka białych doktorantów z wyprawy naukowej. Nagle do baru wpada gang czarnuchów, szef mafii z kastetem w ręku podchodzi do pierwszego białego i wrzeszczy:
- Rucham białe kobiety w dupę!
Doktorek nic, schylił głowę przestraszony. Czarny mafioso zaśmiał się szyderczo i podszedł do drugiego doktora i krzyczy to samo:
- Rucham w dupę białe kobiety!!!
Drugi doktor podobnie jak i pierwszy, skulił się, spuścił wzrok. Mafioso kontynuuje podchodząc do ostatniego z doktorów:
- Rucham w dupę białe kobiety!!!
A na to biały doktor:
- I wcale się nie dziwię! Ja też bym czarnej nie tknął.



stan - 16 gru 2009, o 21:47
ciekawe co było dalej



Ponton666 - 18 gru 2009, o 18:45
- Co to jest jeden murzyn na księżycu ?
- Problem.
- A dziesięciu murzynów na księżycu ?
- Duży problem.
- A stu ?
- Większy problem.
- A tysiąc ?
- Ogromny problem.
- A dziesięć tysięcy ?
- Potężny problem.
- A sto tysięcy ?
- Gigantyczny problem.
- A milion !?
- Niewyobrażalny problem.
- A WSZYSCY murzyni na księżycu ?
- Problem rozwiązany.

Imprezka towarzyska, na niej "dusza towarzystwa" jego mać: wszędzie był, wszystko widział, na jaki temat znudzeni słuchacze by nie próbowali rozmowy zmienić, w tym temacie okazywał się ekspertem i dalej brylował. I był też kolega: nic się nie odzywający, tylko sączący spokojnie piwko. Przy którymś kolejnym piwie rozmowa zeszła na sztuki walki. Dusza oczywiście natychmiast okazał się posiadaczem czarnego pasa i korespondencyjnym słuchaczem Shaolinu. Wtedy kolega nie wytrzymał i włączył się do rozmowy mówiąc, że on też trenuje. Tamten cały zainteresowany pyta o szczegóły. Kolega na to, że od 15 lat trenuje.
- Ale co?
Dusza pyta ucieszony, że bratnią duszę znalazł.
- Na razie sam okrzyk.
- Jaki okrzyk?
- Spieeerrrdalaaaj!!!



Ponton666 - 22 gru 2009, o 05:19
Wyrwał facet laskę, prowadzi ją do mieszkania, rozbiera i pyta:
- A tak w ogóle to ile ty masz lat?
- 13.
- Aha. Tam są drzwi, wypierdalaj ! - a ona na to:
- Taki stary a taki przesądny...



Grzeniu - 22 gru 2009, o 12:40
haha mocne



Ponton666 - 23 gru 2009, o 14:11
Piraci zdobyli i zatopili na pełnym morzu statek pasażerski. Pasażerów przenieśli na swój okręt i ustawili kobiety przy lewej burcie, a mężczyzn przy prawej. Po godzinie wyszedł na mostek pijany kapitan korsarzy i powiedział :
- Kobiety za burtę, a mężczyzn wyruchamy.
- Ale mężczyzn się nie rucha - krzyknęły chórem kobiety
- Rucha się rucha - krzyknęli chórem mężczyźni.

Młoda kobieta miała poważny wypadek samochodowy. Lekarze uratowali jej życie, ale nie dali rady ocalić jej skóry uszkodzonej przez ogień. Jej twarz wyglądała paskudnie. Jedynym ratunkiem był przeszczep. Ponieważ żona była cala poparzona, skórę musiał ofiarować ktoś inny. Dawcą został jej mąż, który oddał jej skórę z własnej dupy.
Operacja się udała, kobieta wyglądała tak pięknie jak dawniej. Jednak świadoma poświęcenia własnego męża mówi pewnego dnia:
- Kochanie, jestem ci tak wdzięczna... Czy jest coś, co mogłabym dla ciebie zrobić?
- Nie, już czuję się wynagrodzony.
- W jakim sensie?
- Wyobraź sobie dziką satysfakcję, jaką czuję za każdym razem, kiedy twoja matka całuje cię w policzek...



Ponton666 - 24 gru 2009, o 08:36
Arabscy terroryści uprowadzili mały samolot, w którym lecieli Amerykanin i Rosjanin. Przywódca terrorystów o imieniu Abdul pyta Amerykanina:
- Jakie jest twoje ostatnie życzenie?
- Chciałbym zjeść hot-doga i napić się Coca-coli.
Amerykanin dostał to, co chciał.
- A jakie jest twoje życzenie? - Abdul pyta Rosjanina.
- Kopnij mnie z całej siły w d..pę.
Abdul kopnął Rosjanina, ten błyskawicznie uwolnił ręce z więzów, wyciągnął z kieszeni pepeszę i jedną serią zabił wszystkich terrorystów.
Zdziwiony Amerykanin pyta:
- Dlaczego nie zrobiłeś tego wcześniej?
- Ruskie nie agriesory!



Ponton666 - 27 gru 2009, o 08:47
Przychodzi facet do baru i mówi:
- Poproszę setkę i jedną cytrynę.
Barman trochę zdziwiony, ale podaje mu tę cytrynę. Facet wypija setkę, bierze cytrynę, kroi ją na pół, bierze w obie ręcę i z wysiłkiem na twarzy, z całej siły wyciska obie połówki cytryny. Barman całkiem zdziwiony, ale nic nie mówi. Na drugi dzien to samo:
- Poproszę setkę i jedną cytrynę.
Barman zaciekawiony, co stanie się tym razem, realizuje zamówienie. Facet ponownie wypija setkę, dzieli cytrynę i z całej siły wyciska z niej sok. Trzeciego dnia przychodzi, wszyscy są już niebywale zaciekawieni, kiedy on znów zamawia:
- Poproszę setkę i jedną cytrynę.
Facet znowu wypija alkohol, bierze cytrynę, dzieli ją na pół, bierze do obu rąk po połówce i z całej siły wyciska z nich sok. Barman się uśmiecha i mówi:
- Ja już wiem, kim pan jest!
- Tak? Kim jestem?
- Jest pan kolejarzem.
- Zgadza się. A skąd pan wie?
- Bo ma pan czapkę kolejarza.




Spartan13 - 29 gru 2009, o 23:47
Facet kocha się z kobietą i w pewnym momencie mówi:
- Kochanie, idź do przedpokoju i przynieś łyżkę do butów.
- A po co?
- Bo jest tak fajnie, że bym jeszcze jajka włożył.



Ponton666 - 1 sty 2010, o 22:34
+30°C Polacy śpią bez żadnego nakrycia. Amerykanie zakładają swetry. Mieszkańcy Miami włączają ogrzewanie.
+10°C Mieszkancy domow komunalnych w Helsinkach zamykaja okna. Lapończycy (nie mylic z Japonczykami!) sadzą kwiatki w oknach.
+5°C Lapończycy opalają się na balkonie, jeżeli słonce jest jeszcze nad horyzontem...
+2°C Włoskie samochody nie zapalają.
0°C Woda zamarza.
-1°C Oddech staje się widoczny. Czas zaplanować urlop nad morzem śródziemnym. Lapończycy jedzą lody popijajac zimnym piwem.
-4°C Kot wchodzi pod kołdrę.
-10°C Czas zaplanować urlop w Afryce.. Lapończycy idą popływać.
-12°C Zbyt zimno na śnieg.
-15°C Amerykańskie auta nie zapalają.
-18°C Wlaściciele domów w Helsinkach włączają ogrzewanie.
-20°C Oddech staje się słyszalny.
-22°C Francuskie auta nie zapalają. Za zimno na jazdę na łyżwach.
-23°C Politycy zaczynają współczuć bezdomnym.
-24°C Niemieckie auta nie zapalają.
-26°C Z oddechu uzyskuje się materiał na budowę iglo...
-29°C Kot wchodzi pod pidżamę.
-30°C Japońskie auta nie zapalają. Lapończyk klnie, kopie w koło swojej Toyoty i zapala Ładę.
-31°C Za zimno na pocalunki - usta przymarzają do siebie. Lapońska druzyna narodowa zaczyna przygotowania do sezonu wiosennego.
-35°C Czas zaplanować dwutygodniową kapiel w gorących źródłach. Lapończycy odśnieżają dachy.
-39°C Rtęć zamarza. Za zimno by myśleć. Lapończycy zapinają ostatni guzik w koszuli.
-40°C Niemiec bierze samochod pod kołdrę. Lapończycy ubierają swetry.
-45°C Lapończycy zamykają okienko w wychodku.
-50°C Lwy morskie opuszczaja Grenlandie. Lapończycy zamieniają rękawiczki z pięcioma palcami na jednopalcowe.
-70°C Niedzwiedzie polarne opuszczają biegun. Na uniwersytecie w Rovaniemi organizuje się bieg długodystansowy.
-75°C Św. Mikołaj opuszcza krąg polarny. Lapończycy opuszczają nauszniki z czapek na uszy.
-250°C Alkohol zamarza. Lapończycy są wkurzeni.
-268°C Hel staje się plynny.
-270°C Piekło zamarza.
-273,15°C Zero absolutne. Brak ruchu cząstek elementarnych... Lapończycy przyznają: "Tak,jest nieco chłodno, rozłupmy se flaszeczkę na rozgrzanie..."



Ponton666 - 3 sty 2010, o 18:43
Idzie po lesie Iwan-Carewicz. Zobaczył żabę.
Nachylił się do niej i słyszy jej szept:
- Pocałuj mnie a zamienię się w piękną księżniczkę i zostanę Twoją żoną!
Pocałował Iwan-Carewicz żabkę, zamieniła się w rzeczywiście niebiańskiej urody
królewnę. Iwan-Carewicz nie zdzierżył- chwycił ją w ramiona, zdarł odzienie i
zaspokajał swoje chucie aż do wieczora. Po wszystkim ubrał się, wsiadł na konia
z zamiarem oddalenia się. Ale powstrzymały go słowa księżniczki:
- Dokąd zamierzasz, mój księciu? - Kiedy ślub? Gdzie wesele?
Zdenerwował się Iwan-Carewicz na takie dictum, nie namyślając się wiele - jak
na księcia przystało - walnął królewnę z lewej piąchy, poprawił prawą. Królewna
wykonała potrójnego Axla, walnęła głową o ziemię i na powrót stała się żabą.
Iwan-Carewicz popatrzył, pomyślał, pokiwał głową, podniósł żabę z ziemi i
wsadził ją sobie do kieszeni:
- Hmmm... - mruknął. - Podoba mi się ta sztuczka....

tez taka chce



Fil - 9 sty 2010, o 13:59
Dzisiaj rano jechałem jak zwykle do pracy Trasa Łazienkowska.
Przede mną, lewym pasem nowiusieńkim BMW jechała blondynka...
Przy prędkości 130 km/h.... siedziała z twarzą tuż przy lusterku i...
malowała sobie rzęsy.
Ledwie na moment odwróciłem głowę, a kiedy spojrzałem znowu na BMW
oczywiście okazało się, że blondynka (wciąż zajęta makijażem!!!) już
jest połowa auta na moim pasie!
I chociaż jestem naprawdę twardym facetem, to tak się przestraszyłem, że
i golarka i kanapka wypadły mi z rąk.
Kiedy próbowałem kolanami opanować kierownice tak, aby wrócić na swój
pas ruchu komórka wyleciała mi akurat prosto do kubka z gorącą kawą,
który trzymałem między nogami.
Kawa naturalnie się wylała, poparzyła moja męskość, zrujnowała mój
telefon i przerwała bardzo ważną rozmowę!!!
Jak ja kurwa nienawidzę kobiet za
kierownica.....

- Wowa, za co dostałeś piętnaście lat?
- Za kradzież z włamaniem.
- Aż tyle?! Co ukradłeś?
- Dziewictwo.

W psychiatryku.
- Kim pan jest? - pyta lekarz pacjenta.
- Napoleonem.
- Hohoho, kolejny cesarz się trafił.
- Ja jestem koniak.

-Co to jest fioletowe i trzęsie bezdomnym?
-Hipotermia

Niektóre miazga
http://www.youtube.com/watch?v=Q_BLggf- ... r_embedded



Spartan13 - 9 sty 2010, o 20:29
Trzy zakonnice rozmawiają. Pierwsza mówi:
- Wczoraj, gdy sprzątalam biuro księdza, znalazłam tam stos pornosów!
- I co zrobilaś z nimi? - spytały się zakonnice
- Wywaliłam je do śmietnika.
Druga siostra:
- Gdy odkładałam wyprane ubrania księdza do szafy, znalazłam tam
opakowanie przezerwatyw.
- I co zrobiłaś? - spytały sie znów zakonnice.
- Przedziurawiłam je szpilką.
Trzecia siostra zemdlala.

W środku nocy mąż budzi żonę. W jednej ręce trzyma szklankę wody, w drugiej dwie aspiryny.
Ż - Na co to?
M - Na ból głowy.
Ż - Ale mnie nie boli głowa.
M - (z uśmieszkiem) Mam cię!!!



ENDryu - 9 sty 2010, o 21:46
drugi juz opowiedzialem dziewczynie. na poczatku nie zrozumiala albo nie chciala zrozumiec



mkd - 11 sty 2010, o 20:05
wchodzi facet do monopolowego i pyta sie ekspedientki
-ma pani czystą?
-a gowno to pana obchodzi



Ponton666 - 12 sty 2010, o 20:35
Nie dalej jak miesiąc temu, mój dobry znajomy przyszedł do mnie do domu z kratą piwa.
Myślę sobie- wszystko spoko, nie z takimi ilościami sobie radziliśmy we dwójkę, ale wypadałoby się jutro pokazać w robocie.
Praca w biurze, w sumie godziny pracy są luźne (otwierają budynek o 5:30, zamykają równo o 20, w tym czasie trzeba przyjść i przerobić 8h) ale było już trochę późno bo koło 23, więc nikła była szansa, że zdążę wytrzeźwieć do jutra.
Szef ostatnio coraz bardziej się wkurwia jak ktoś przyłazi nawalony.
Zdziwiłem się, jak mi powiedział, że jest cała dla mnie jeśli tylko mu w czymś pomogę.
Pytam o co biega, a ten mi zaczyna nawijać o moim starym aucie (Fiacik Cinko-Cinko) i czy jestem w stanie otworzyć go bez kluczyków.
Skurwiel oczywiście wiedział, że potrafię, jego synek parę lat temu wrzucił do zamkniętego auta przez uchylone okno kluczyki. Wszyscy śmiali się w trzy dupy, a biedny wujo musiał zapierdalać do pracy 2 dni na nogach zanim udało mi się dostać do środka.
Oczywiście przy okazji coś w drzwiach zjebałem, do dziś zachodzę w głowę co to mogło być.
Po wyjęciu drzwi, odkręceniu całego tego tałatajstwa- rączek, klamek, obudowy i wajchy od szyby okazało się, że nagle się naprawiły.
No ale nie o tym miałem pisać. Pytam się go niby żartem, a co to auta się chce komuś włamać?
Zdziwiłem się, bo kumpel mówi, że tak.
Wypytuje dalej- po co, komu, dlaczego... No i dowiaduję się, że prowadzi wojnę z sąsiadem.
Znajomy mieszka w bloku, jeździ starym Volvo, stawia go zawsze tak, żeby go było widać z jego mieszkania (chociaż nie wiem kto by się połasił na tego starego trupa).
Pewnego pięknego dnia, stoi sobie na balkonie, pali sobie spokojnie papieroska a tu podjeżdża jego sąsiad, zaparkował zaraz obok jego grata, wysiadł i napluł na przednią szybę Volvo. Mój znajomy wydupia szybko papierosa, zakłada buty i napierdziela do windy.
Zjechał na parter i sru pędzi na parking - sąsiada już nie ma, pewnie się rozminęli jak jechał windą, podszedł dla pewności do swojego auta żeby sprawdzić czy dobrze przyuważył, że pacan opluł mu auto.
I jest - śliny tyle jakby z wiadra wylał.
No to co, zapierdala z powrotem do bloku, podjechał windą i dzwoni do gościa.
Po chwili drzwi się otwierają.
Znajomy się pyta dla pewności czy to on jeździ czerwonym Fiatem CC o numerach takich a takich, koleś zdziwiony lekko ale potwierdza.
Kolejne pytanie - po co pan napluł mi na auto?
Gość robi dziwną minę, udaje, że nie wie o co chodzi - "o czym pan mówi?
"Kumpel mówi, że za 30minut jedzie zmienić zonę w robocie (prowadzą coś w stylu baro-restauracjo-fastfooda, można tam kupić wszystko, nie zdziwiłbym się, jakby trzymali uran na zapleczu) i że jak zejdzie a ślina zniknie to zapomni o wszystkim.
Oczywiście stary grzyb nie polazł mu tego wytrzeć, a ślina wiadomo - nóg nie ma, więc znajomy zastał ją na szybie. Wkurwił się, a że jego sąsiad z leksza brudne auto miał to mu narysował na masce fiuta i właśnie taki też podpis pod nim umieścił.
Pojechał do roboty, auto zostawił żonie, żeby sobie wróciła (on zawsze wracał razem z kucharzem który mieszkał na tym samym osiedlu).
W robocie jak to w robocie, jakoś mu zleciało. Przyjechał do domu, zjadł kolacyjkę, telewizor sobie załączył i poszedł do kuchni po browar.
Po otwarciu lodówki przeżył prawdziwą traumę bo zostało mu 1 piwo tylko a film który miał zamiar obejrzeć był dość długi.
No to co robić- ubrał się, wziął dokumenty, pieniążki i gna do auta żeby zdążyć zanim film się zacznie.
Wkłada kluczyk, otwiera drzwi, ciągnie za klamkę a ona cała z czegoś upierdolona! obejrzał inne - też czymś uwalone. Powycierał to ładnie.
Zamknął drzwi bo na film mu się już nie chciało patrzeć i idzie tam gdzie wcześniej stało auto sąsiada.
Cinko-Cinko powycierane, błyszczy się jak psu jajca.
No to wiadomo już, kto stoi za upierdoleniem klamek.
Jak wojna to wojna!
Pojechał swoim autem do swojego baro-restauracjo-blablabla, otworzył i zaczął grzebać w koszach, uwalił się cały od stóp po czubek nosa ale uzbierał 2 wiadra odpadków.
Wrócił pod blok i CHLAST! po Fiaciku.
Następnego dnia miał pozaklejane gazetami wszystkie szyby w aucie, tak, że musiał to zeskrobywać, oczywiście odwdzięczył się i zatkał mu tłumik używając pianki montażowej do okien.
W odpowiedzi sąsiad skołował pierdalny łańcuch, do tego kłódkę dobrej marki i za jego pomocą połączył tylni most z latarnią. Znajomy musiał zapierdzielać przez pół miasta do szwagra, żeby mu kątówkę pożyczył.
Po drodze wpadł na genialny pomysł. I do tego potrzebny byłem ja. Miałem mu otworzyć drzwi.
Na początku się wykręcałem, że to niebezpieczne, że na policji możemy wylądować, że poprzednim razem męczyłem długo z tymi drzwiami zanim je otworzyłem, ale w końcu odezwała się we mnie to bardziej pierdzielnięte "ja", które towarzyszyło mi zawsze gdy byłem jeszcze nastolatkiem i kiedy robiliśmy te wszystkie głupie rzeczy (zalepienie śniegiem drzwi od klatki, chrzest jajeczny nowej linii autobusowej w mieście, zostawienie pod bankomatem starego banknotu 100zł wysmarowanego gównem itp).
Umówiliśmy się na 2 w nocy pod jego blokiem, pokręciliśmy się trochę tu trochę tam, potem ja zabrałem się do roboty.
Zdziwiło mnie, bo kumpel cały czas coś wpierdalał.
Miał cała reklamówkę bułek, trochę kiełbachy, serek i coś tam jeszcze.
W końcu udało mi się otworzyć drzwi, tym razem nawet dość szybko (hmm.. może ja zły fach wybrałem i powinienem zostać złodziejem jednak...).
Zadowolony z siebie czekam co zrobi kumpel. A ten mi mówi, że idziemy stąd. Myślę sobie, co jest kurwa?
No ale dobra, jak idziemy to idziemy. Siedliśmy sobie na ławce, jakieś 100metrów dalej.
Pytam się, o co biega a on mi co chwila "Zobaczysz, zobaczysz". Zjadł bułki, serek, kiełbachę, dał mi do potrzymania jakąś kartkę.
Siedzieliśmy na ławce jeszcze przez około 1,5h po czym mój towarzysz wyciągnął zza pazuchy butelkę i wypił zawartość. Wtedy coś mi już zaczęło świtać...
Nie minęło 20minut jak pognał biegiem do Fiacika, otworzył drzwi, ściągnął spodnie, wlazł do środka i nasrał na siedzenie pasażera.
Ja pierdole, już wyobrażam sobie co by było jakby nas ktoś wtedy przyuważył.
Prawie 30letni faceci włamują się do auta gościowi, jeden wpierdala całą reklamówe żarcia, tylko po to żeby to wysrać, a gość któremu to robi, doskonale będzie wiedział, że to on.
Srał chyba przez 5 minut. Ja już byłem trochę zestrachany, no ale w końcu mówi, że już skończył.
Ale siedzi w tym aucie dalej i gapi sie na mnie. Kurwa co jest- mówię- trzeba spierdalać! A ten mi mówi prawie przez łzy "Chłopie kurwa, co ja zrobiłem, co ja zrobiłem!".
Patrze tak na niego i nie rozumiem, co to nagle jakieś wyrzuty sumienia go wzięły.
A on dalej swoje "ja pierdole, ale głupi jestem".
Mówie mu, żeby wyłaził już, a jak stwierdził, że jednak przesadził to może tu zostać i pucować auto temu gościowi do rana ale niech na mnie nie liczy bo do domu chce jechać. On się uśmiecha i mówi "kurwa, stary nie o to chodzi.... nie wziąłem srajtaśmy".
No to ładnie kurwa, w pobliżu nie ma nawet jednego liścia którym można się podetrzeć, śmieci też nie widzę, chusteczek też nikt nie ma.
Dobra, lece szybko do niego na górę. Wbiegam po schodach bo winda gdzieś wysoko stała, a powolna jak żółw jest.
Po chwili stoję pod drzwiami i dzwonie.
Otwiera zaspana Monika i patrzy na mnie ze zdziwieniem.
Mówie szybko zanim zacznie zadawać pytania - daj mi szybko srajtaśmę.
"Co?? "-no papier toaletowy, szybko "Wy wiecie która jest godzina, na co wam ten jebany papier?"
Kurwa mać, zaczęło się! - No wiesz... (kurwa co jej powiedzieć) ... siedzieliśmy u mnie w aucie i piliśmy wódkę, no i zarzygałem sobie siedzenia, do jutra będzie strasznie śmierdzieć więc muszę to powycierać teraz.
Adam jest u mnie w aucie, też się urżnął i nie chciał przychodzić...(kurwa teraz wielka chwila, uwierzy czy nie). Spodziewałem się każdej możliwej odpowiedzi, ale ta którą usłyszałem prawie mnie zabiła "A nie zesrał się przypadkiem? (kurwa w tym miejscu zacząłem płakać)
Nie wiem co wy kręcicie, ale widzę, że jesteś trzeźwy, wódki nie pijecie nigdy, a już na pewno nie przyjechałbyś tu autem jakbyście mieli zamiar wypić.
Masz tu ten papier i znikaj bo chce sie wyspać", IHA- misja wykonana, teraz szybko trzeba na dół.
Oczywiście prawa Murphy-ego dały o sobie znać i kiedy miałem zamiar dzwonić po windę okazało się, że obie są już na dole. Kurde nieciekawie - znaczy, że ktoś wychodził i to co najmniej 2 osoby, mam nadzieje, że nikt na parkingu kumpla nie przyuważył.
No nic, lece po schodach. Dolatuje na parking, jest spoko, nikt podobno nie przechodził.
Znajomy sie podciera, zostawia kartkę (dopiero teraz dojrzałem, że pisze na niej SZACH MAT) i wychodzi z auta.
Oddalamy się kawałek, w moim mózgu pojawia się obraz "Mission passed - Krata browarów" z GTA 3 w które namiętnie graliśmy w robocie jak nie było co robić, albo po godzinach.
Jest 5godzina, chce jechać do domu, ale kumpel upiera się, że musimy zobaczyć mine gościa.
No dobra, mówie, gość mnie nie zna, więc przeparkuje swoje auto obok, i będę w nim siedział a Ty się gdzieś schowaj. Przeparkowałem.
Czekaliśmy do 6:30 ale jedyną osoba która widzieliśmy to była Monika.
Dobrze, że ona nas nie dojrzała. W końcu przed 7 zrezygnowaliśmy, coraz więcej ludzi zaczeło się tam kręcić. Przeparkowałem auto jeszcze raz, byle z dala od tego zasranego CC.
Postanowiłem się przespać u kumpla- byłem śpiący a miałem 30minut jazdy autem do domu, nie chciałem ryzykować, że usne za kierownicą.
W drzwiach mineliśmy jeszcze jego synka który wybierał się do szkoły.
Padłem na wyro i śpię.
Koło 14 pobudka "stary, kurwa, sąsiad stoi pod drzwiami, mam mu otworzyć? ".
Hmmm spotkanie z sąsiadem mogło źle się skończyć, już miałem przed oczami tą bójkę, ale doradziłem, żeby otworzyć. Kumpel otworzył i słyszę jak sąsiad się ładnie wita i mówi coś w tym stylu:
"Panie Adamie, wiem, że źle zrobiłem jak wtedy panu naplułem na to auto, ale myślałem, że to kogoś innego wtedy, przepraszam, że się wtedy nie przyznałem i nie powycierałem, za te następne głupie żarty też.
Myślę, że trzeba skończyć już te wygłupy, a to na zgodę (pół litra rumu)" a kumpel odpowiada "no, ma pan rację, niech mi pan powie tylko- czy był pan dziś w swoim aucie?" - "We fiaciku? Nieee, wczoraj go sprzedałem, ale stoi chyba jeszcze na parkingu bo benzyny w nim brakło i gość nie miał jak nim odjechać, a ja kupiłem sobie nowe...."



Jodan - 12 sty 2010, o 20:45
możesz streścić? długie fchuj



Grzeniu - 12 sty 2010, o 21:18
mam ten sam problem co Jod
za dlugie



ENDryu - 12 sty 2010, o 22:16
+1 do problemu z długościa



stan - 12 sty 2010, o 22:44
zajebiste, warto przeczytać



mkd - 13 sty 2010, o 20:18
zdecydowanie warto



Neff - 13 sty 2010, o 21:20
Dobre



ENDryu - 13 sty 2010, o 22:39

Ponti historia po bandzie bandy



Grzeniu - 13 sty 2010, o 23:46
hehe historyja na filmik
pomysl przedni stare chlopy takie rzeczy tyraja



Radziollo - 14 sty 2010, o 19:47
Zajebiste



Jodan - 1 lut 2010, o 17:13
Małżeństwo poszło spać, po chwili mąż szturcha żonę, ale ona mówi żeby
poczekał, bo dziecko nie śpi. Sytuacja powtarza się parę razy, aż mąż
z niecierpliwością mówi:
- Chce mi się bardzo pić.
Na to żona:
- To idź do kuchni i się napij!
Poszedł do kuchni ale patrzy, że nie ma nigdzie nic do picia, wiec
zagląda do lodówki - jest szampan. Otwiera szampana a tu oczywiście korek z trzaskiem wyskakuje.
Żona krzyczy teatralnym szeptem:
- Co ty tam wyrabiasz?!
Na to z drugiego pokoju głos dziecka:
- Nie dałaś mu dupy, to się zastrzelił!

Idzie Czerwony Kapturek przez las. Zza krzaków wyskakuje wilk i krzyczy:
-Ściągaj!
-Ale wilku ja jestem bardzo małą dziewczynką...
-Ściągaj!
-Ale wilku ja mam dopiero 11 lat..
-Ściągaj mówię!
Kapturek ze łzami w oczach podciągnął sukienkę i zaczął ściągać majteczki.
-Co, srała będziesz? Zegarek ściągaj!

Idzie turysta przez wieś i widzi bacę siedzącego przed chałupą i całującego się po rękach.
-Co baco robicie? - zagaduje turysta.
-To gra wstępna panocku. Zaroz będa się onanizowoł.

Pani kazała dzieciom napisać kilka zdań ze słowem przypuszczam. No i na drugi dzień oczywiście Jasio się zgłasza i czyta:
-Wczoraj do mojej siostry przyszedł nauczyciel gry na fortepianie. Zaglądnąłem przez dziurkę od klucza, a tam najpierw pan ściągnął majteczki, potem moja siostra...
Nagle pani przerywa:
-Ależ Jasiu! W Twoich zdaniach nie ma słowa o które prosiłam!
A Jasiu czyta dalej:
-No i przypuszczam, że chcieli nasrać w fortepian...

TIR-owiec wraca do domu po długiej trasie i mówi do żony:
No, Wieśka przywitaj starego ładnie w domu, na kolanka i laseczkę
proszę...
Ona na kolanka cyk i jedzie laseczkę....
Koleś dochodzi i mówi:
Uffff, no wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej!

W synagodze kontrola z Urzędu Skarbowego.
Inspektor bardzo chce zagiąć rabina i pyta:
- a co robicie z niedopalonymi resztkami świec?
- wszystko skrzętnie zbieramy i wysyłamy do producenta i raz w roku
przysyłają nam świece za darmo.
- aha..
Po chwili namysłu:
- a co robicie z okruszkami chleba po jedzeniu?
- wszystko skrzętnie zbieramy i wysyłamy do piekarza, w zamian raz w
roku dostajemy bochenek chleba za darmo.
- aha...
Urzędnik myśli, myśli i w końcu pyta:
- a co robicie z tymi wszystkimi mi napletkami po obrzezaniu?
- wszystko skrzętnie zbieramy, wysyłamy do Urzędu Skarbowego i raz w roku przysyłają nam chuja na kontrolę.



Jodan - 1 lut 2010, o 17:16
Ostatnia wieczerza. Wchodzi skupiony Jezus, patrzy a tu impreza na całego, drogie wino i jedzenie.
- Zaraz, zaraz miało być skromnie, poważnie, skąd wzięliście na to pieniądze?
- Nie wiem, podobno Judasz coś sprzedał.



Jodan - 1 lut 2010, o 17:19
Centrum handlowe, kawiarnia przy stoliku siedzi starszy pan lat, przy stoliku obok siedzi młody chłopak z kolorowym irokezem na głowie we wszystkich kolorach tęczy. Starszy pan intensywnie wpatruje się w chłopaka w pewnej chwili ten zirytowany pyta się dziadka:
- I co się tak gapisz?! Jak byłeś młody to nic dziwnego nie zrobiłeś?
Dzidek ze stoickim spokojem odpowiada:
- W sumie tak. Kiedyś najebałem się tak bardzo, że wyruchałem pawia i tak się zastanawiam czy nie jesteś moim synem



Ponton666 - 8 lut 2010, o 17:07
Wstawał świt nad prerią. Przy samotnej, szarej skale stało ukryte przed wzrokiem ciekawskich, niewielkie tipi. Gdy słońce wzeszło trochę wyżej, skóry zasłaniające wejście poruszyły się lekko.

Pojawiła się najpierw ręka, potem okolona kruczoczarnymi włosami głowa, wreszcie ze środka wynurzył się w całej okazałości smagłolicy, barczysty wojownik.

Samotne pióro zatknięte za opaskę kołysało się lekko na wietrze. Uważny obserwator na podstawie fantazyjnych wzorów i innych elementów zdobiących strój tej malowniczej postaci odgadłby zapewne nazwę szczepu z jakiego pochodził wojownik, lecz narrator nie był nigdy na Dzikim Zachodzie, nie ma o tym zielonego pojęcia i nie będzie wprowadzał szanownego czytelnika w błąd.
Indianin wyciągnął ręce i przeciągnął się cały aż zatrzeszczały kości.

Skierował swe posępne oblicze ku wschodowi. Słynnym indiańskim sposobem przyłożył do czoła dłoń (stworzył tym sposobem słynny indiański daszek chroniący oczy przed rażącymi promieniami słońca) i wpatrzył się słynnym indiańskim przenikliwym wzrokiem w odległą, ledwie widoczną kreskę horyzontu. Po chwili spojrzał na północ. Zmarszczone brwi świadczyły, że coś go wyraźnie nurtuje. Zwrócił się w kierunku zachodu.

Nie wiadomo czy odnalazł to czego z takim skupieniem szukał, w każdym razie na koniec przymknął oczy i wciągając rozszerzonymi nozdrzami pachnące ziołami równinne powietrze westchnął przeciągle i kiwnął twierdząco głową. Obróciwszy się na pięcie, bezszelestnie jak duch zniknął na powrót w namiocie.
Jak się okazuje, w ciemnym, mocno pachnącym dymem wnętrzu był jeszcze ktoś. Na posłaniu z bizonich skór, leżała na wpół przykryta wzorzystym pledem, smukła jak górski kuguar jego wierna squaw.
Uniosła się teraz na łokciu i patrzyła wyczekująco na swojego mężczyznę, w jej oczach widać było nieme pytanie...
- No i? - nie wytrzymała, choć zwykle potrafiła czekać
Spojrzał w jej czarne jak górskie jezioro oczy.
- Poniedziałek.

Polak, Rusek, Jamajczyk i Rumun płyną statkiem po morzu. Któregoś razu Jamajczyk wyciąga przy wszystkich ogromnego blanta, ściąga jednego bucha i wyrzuca za burtę. Rusek szybko łapie blanta w locie, zdziwiony:
- Jak to, kurwa, całego blanta, takiego sytego, do MORZA?!
- A u nas tego pełno..
Ruskiemu wstyd, to wyjął to, czego mają najwięcej - litrową flaszkę, wziął jednego łyka i JEB, za burtę. Polak rzuca się za nią, łapie, i krzyczy:
- Jak to, kurwa, u nas za litra to się tłuką na ulicach, cała impreza by z tego była!
- eee tam, u nas tego pełno..
Polakowi wstyd.. tak myśli, myśli... i JEB! wyrzucił Rumuna.

Wstawał świt nad prerią. Przy samotnej, szarej skale stało ukryte przed wzrokiem ciekawskich, niewielkie tipi. Gdy słońce wzeszło trochę wyżej, skóry zasłaniające wejście poruszyły się lekko.

Pojawiła się najpierw ręka, potem okolona kruczoczarnymi włosami głowa, wreszcie ze środka wynurzył się w całej okazałości smagłolicy, barczysty wojownik.

Samotne pióro zatknięte za opaskę kołysało się lekko na wietrze. Uważny obserwator na podstawie fantazyjnych wzorów i innych elementów zdobiących strój tej malowniczej postaci odgadłby zapewne nazwę szczepu z jakiego pochodził wojownik, lecz narrator nie był nigdy na Dzikim Zachodzie, nie ma o tym zielonego pojęcia i nie będzie wprowadzał szanownego czytelnika w błąd.
Indianin wyciągnął ręce i przeciągnął się cały aż zatrzeszczały kości.

Skierował swe posępne oblicze ku wschodowi. Słynnym indiańskim sposobem przyłożył do czoła dłoń (stworzył tym sposobem słynny indiański daszek chroniący oczy przed rażącymi promieniami słońca) i wpatrzył się słynnym indiańskim przenikliwym wzrokiem w odległą, ledwie widoczną kreskę horyzontu. Po chwili spojrzał na północ. Zmarszczone brwi świadczyły, że coś go wyraźnie nurtuje. Zwrócił się w kierunku zachodu.

Nie wiadomo czy odnalazł to czego z takim skupieniem szukał, w każdym razie na koniec przymknął oczy i wciągając rozszerzonymi nozdrzami pachnące ziołami równinne powietrze westchnął przeciągle i kiwnął twierdząco głową. Obróciwszy się na pięcie, bezszelestnie jak duch zniknął na powrót w namiocie.
Jak się okazuje, w ciemnym, mocno pachnącym dymem wnętrzu był jeszcze ktoś. Na posłaniu z bizonich skór, leżała na wpół przykryta wzorzystym pledem, smukła jak górski kuguar jego wierna squaw.

Uniosła się teraz na łokciu i patrzyła wyczekująco na swojego mężczyznę, w jej oczach widać było nieme pytanie...
- No i? - nie wytrzymała, choć zwykle potrafiła czekać
Spojrzał w jej czarne jak górskie jezioro oczy.
- Poniedziałek.



Ponton666 - 8 lut 2010, o 17:08
Wstawał świt nad prerią. Przy samotnej, szarej skale stało ukryte przed wzrokiem ciekawskich, niewielkie tipi. Gdy słońce wzeszło trochę wyżej, skóry zasłaniające wejście poruszyły się lekko.

Pojawiła się najpierw ręka, potem okolona kruczoczarnymi włosami głowa, wreszcie ze środka wynurzył się w całej okazałości smagłolicy, barczysty wojownik.

Samotne pióro zatknięte za opaskę kołysało się lekko na wietrze. Uważny obserwator na podstawie fantazyjnych wzorów i innych elementów zdobiących strój tej malowniczej postaci odgadłby zapewne nazwę szczepu z jakiego pochodził wojownik, lecz narrator nie był nigdy na Dzikim Zachodzie, nie ma o tym zielonego pojęcia i nie będzie wprowadzał szanownego czytelnika w błąd.
Indianin wyciągnął ręce i przeciągnął się cały aż zatrzeszczały kości.

Skierował swe posępne oblicze ku wschodowi. Słynnym indiańskim sposobem przyłożył do czoła dłoń (stworzył tym sposobem słynny indiański daszek chroniący oczy przed rażącymi promieniami słońca) i wpatrzył się słynnym indiańskim przenikliwym wzrokiem w odległą, ledwie widoczną kreskę horyzontu. Po chwili spojrzał na północ. Zmarszczone brwi świadczyły, że coś go wyraźnie nurtuje. Zwrócił się w kierunku zachodu.

Nie wiadomo czy odnalazł to czego z takim skupieniem szukał, w każdym razie na koniec przymknął oczy i wciągając rozszerzonymi nozdrzami pachnące ziołami równinne powietrze westchnął przeciągle i kiwnął twierdząco głową. Obróciwszy się na pięcie, bezszelestnie jak duch zniknął na powrót w namiocie.
Jak się okazuje, w ciemnym, mocno pachnącym dymem wnętrzu był jeszcze ktoś. Na posłaniu z bizonich skór, leżała na wpół przykryta wzorzystym pledem, smukła jak górski kuguar jego wierna squaw.
Uniosła się teraz na łokciu i patrzyła wyczekująco na swojego mężczyznę, w jej oczach widać było nieme pytanie...
- No i? - nie wytrzymała, choć zwykle potrafiła czekać
Spojrzał w jej czarne jak górskie jezioro oczy.
- Poniedziałek.

Polak, Rusek, Jamajczyk i Rumun płyną statkiem po morzu. Któregoś razu Jamajczyk wyciąga przy wszystkich ogromnego blanta, ściąga jednego bucha i wyrzuca za burtę. Rusek szybko łapie blanta w locie, zdziwiony:
- Jak to, kurwa, całego blanta, takiego sytego, do MORZA?!
- A u nas tego pełno..
Ruskiemu wstyd, to wyjął to, czego mają najwięcej - litrową flaszkę, wziął jednego łyka i JEB, za burtę. Polak rzuca się za nią, łapie, i krzyczy:
- Jak to, kurwa, u nas za litra to się tłuką na ulicach, cała impreza by z tego była!
- eee tam, u nas tego pełno..
Polakowi wstyd.. tak myśli, myśli... i JEB! wyrzucił Rumuna.

Ulicą idzie kobieta z jedną piersią na wierzchu, wszyscy się na nią oglądają, widać że nie zdaje sobie z tego sprawy. W końcu ktoś się zlitował, podchodzi i mówi:
-przepraszam bardzo ale ma pani jedną pierś na wierzchu.
Kobieta przystanęła, spojrzała w dół, zamyśliła się chwilę...:
-o k...a, zostawiłam dziecko w autobusie!

Przychodzi głuchoniemy do apteki z zamiarem kupienia prezerwatyw. Tłumaczy na migi, aptekarz nie rozumie o co chodzi. W końcu głuchoniemy wyciąga swojego, kładzie na ladzie i obok kładzie 10 złotych.
Aptekarz patrzy, kładzie 10 złotych na ladzie i wyciąga swojego.
Po czym bierze całą kasę i chowa do kieszeni. Głuchoniemy zaczyna nerwowo wymachiwać rękami.
Aptekarz odpowiada:
- Jak nie umiesz przegrywać, to się nie zakładaj.

Szpital, odprawa oddziału, atmosfera gorąca, starzy i młodzi lekarze, lekarki. Nagle jedna z młodych zrywa się:
- Panie ordynatorze, ale ja zapomniałam pieczątki!
- Koleżanko! Przychodzi pani do pracy bez najważniejszego narzędzia pracy lekarza?
- Myślałam, że najważniejszym narzędziem pracy doktora jest głowa - burknęła urażona.
Palec ordynatora spoczął na karcie choroby:
- Koleżanko, niech pani podejdzie i pierdolnie tu głową...

98-letni staruszek przychodzi do lekarza na badania kontrolne. Lekarz pyta go o samopoczucie, na co staruszek odpowiada:
- Nigdy nie czułem się lepiej. Mam 18-letnią narzeczoną. Jest w ciąży i wkrótce będziemy mieć syna...
Doktor myśli chwilę i mówi:
- Niech pan pozwoli, że opowiem panu pewną historię:
Pewien myśliwy, który nigdy nie zapominał o sezonie myśliwskim, wyszedł raz z domu w takim pośpiechu, że zamiast strzelby wziął ze sobą parasol. Kiedy znalazł się w lesie, z krzaków wyszedł ogromny niedźwiedź. Myśliwy wyciągnął parasol, wycelował w niedźwiedzia i wypalił. I wie pan co stało się potem?
- Nie - odpowiada staruszek.
- Niedźwiedź padł martwy jak kłoda.
- Niemożliwe! - wykrzyknął staruszek - Ktoś inny musiał wystrzelić!
- I do tego punktu właśnie zmierzałem...

Trzech biznesmenów- Polak, Amerykanin i Niemiec spotkało się na bankiecie, rozmawiają popijając koniak:
- U nas to są najwyższe i najnowocześniejsze wieżowce- przechwala się Amerykanin
- E tam wieżowce, my mamy najszybsze i najnowocześniejsze myśliwce- mówi Niemiec
- A my to mamy u siebie takiego górala, że jak mu stanie to 14 wróbli może usiąść- przechwala się Polak
Rozmawiają dalej popijając koniak, po paru godzinach wszyscy już nieźle zawiani zaczęli rozmawiać szczerze:
- Tak naprawdę wcale nie mamy najwyższych i najnowocześniejszych wieżowców, są lepsze w innych krajach- mówi ze smutkiem Amerykanin
- Te nasze myśliwce też wcale nie są takie rewelacyjne, tak naprawdę do kupa złomu- przyznaje Niemiec
- Panowie w takim razie ja też się muszę przyznać do przekłamania- mówi ze smutkiem Polak- jak już mu stanie i te wróble usiądą, to temu czternastemu się nóżka smyka...



mkd - 8 lut 2010, o 19:25
1 zajebisty ale ten trzeci to chujowy jakis



Neff - 8 lut 2010, o 19:30
Ten o indianinie chujowy, pozatym po co go wklejasz 100 razy?

EDIT:
Ale zeby nie bylo, ze tylko krytykuje to powiem, ze reszta jest fajna



Ponton666 - 8 lut 2010, o 19:39
a sory, zjebalem, mialem pierwszy post wyedytowac, a tu przyslowiowy chuj



mkd - 8 lut 2010, o 19:47
kurwa wyedytowales i moj post stracil sens



Ponton666 - 15 lut 2010, o 21:03
Pewien mąż po powrocie z pracy lubił sobie pobić żonę dla sportu, z byle powodu.
Wraca z pracy, patrzy, obiad nie gotowy.
- Czemu jeszcze nie ma obiadu?!
- Ja... nie zdążyłam...
I sprał ją na kwaśne jabłko.

Innym razem wraca z pracy, ale tym razem gorący obiadek już na niego czekał na stole. Siada, zjadł, myśli przez chwilę.
- Daj mi wódki!
- Nie ma wódki...
- Jak to nie ma?!
Żonie znów się udało pobrać wpierdol.

Następnego dnia jak zwykle wraca z pracy i już zaciera ręce. Rozgląda się, obiad gotowy. Siada, zjada.
- Wódka jest?!
- Oczywiście, ze jest - odpowiedziała żona podając zmrożoną flaszeczkę i kieliszek.
- Ale ogórków pewnie nie ma?! - już pełny nadziei mąż.
- Ależ są, są - i podała mu dobre ogórasy.

Facet pomyślał chwilę, za co by ją tu pobić, bo tak głupio bez pretekstu.
- Właź pod stół.
- Po co?
- Właź pod stół i udawaj psa! Szczekaj!
Żona posłusznie weszła pod stół i zaczyna udawać psa - warczy, szczeka. Na to mąż wstaje gwałtownie od stołu i zaczyna z całej siły ją kopać.
- Na swojego szczekasz suko?! Na swojego?!

Podczas kursu na skałkach wspina sie młoda adeptka razem z instruktorem.
Nagle dziewczyna zaczyna szukać reką nerwowo... i mówi:
- Panie instruktorze, nie mam chwytu!
Instruktor uspokaja:
- Poszukaj, sprawdź po prawej. Po chwili dziewcze krzyczy uradowana:
- Mam! Mam szparę, cała ręka wchodzi!
- Ty się kurwa nie reklamuj, tylko wspinaj!

W środku nocy w domu profesora pewnej politechniki dzwoni telefon. Profesor zaspanym głosem mówi do słuchawki:
- Halo, słucham?
- Śpisz? - odpowiada mu głos w słuchawce.
- Śpię.
- A MY SIĘ KURWA JESZCZE UCZYMY!!

Co pomaga w znalezieniu fajnej laski na Haiti?

-Łopata.



Jodan - 15 lut 2010, o 21:12
szlag
paragraf się znalazł



Jodan - 21 lut 2010, o 22:13
Przychodzi do domu typ napruty jak szpadel. Żona zła jak szlag, wyzywa go od kundli itd.
Rano typ budzi się, a tu żonka promienna jak słoneczko, śniadanie do łóżka, prochy na kaca itd. Typ w szoku: co się dzieje?!
- A bo widzisz, kochany, gdy wczoraj urwał ci się film, zaczęłam cię rozbierać, żebyś nie spał w ubraniu. zdejmuję spodnie, a ty do mnie: spierdalaj kurwo, jestem żonaty!



ENDryu - 22 lut 2010, o 10:02
ale staroc



Ponton666 - 26 lut 2010, o 03:20
Zostałem aresztowany za zrobienie dowcipu w pracy.
Policja powiedziała, że to nieważne, czy to Prima Aprillis - to nadal jest gwałt.



Ponton666 - 2 mar 2010, o 18:42
- Ile facetów potrzeba do wymiany żarówki?
- Zero, niech suka zmywa po ciemku!!!



stan - 1 kwi 2010, o 22:36
PIĄTEK 19.06.
Obudziłem się z nagle z przeświadczeniem, że odkryłem coś epokowego.
No, może nie na miarę Nagrody Nobla, ale przynajmniej na jakieś
porządne
wyróżnienie bym zasłużył.
Rzekomo najlepsze pomysły wpadają do głowy podczas snu. Postanowiłem
Pisać pamiętnik i przyśniło mi się, że kobieta jest jak automatyczna
pralka.
Każdą da się odpowiednio zaprogramować i będzie działa zgodnie z
oczekiwaniami.
Odpowiednie słowa, trochę ciepła i czułości, kwiaty, miła kolacja itd.
itp.
i program działa.
Zawsze wiadomo, co, kiedy i jak się stanie, i na co i jak zareaguje.
Pralka
i kobieta są w swym działaniu identyczne, z tą tylko różnicą, że
pralki nie
da się zapakować od tyłu.

SOBOTA 20.06.
Nie rozumiem dlaczego kobitom do seksu są potrzebne czułe słowa?
Przecież gadanie podczas seksu to zbędne marnowanie czasu. Słowa
rozpraszają, przeszkadzają i zmuszają do myślenia. A po cholerę przy
seksie
myśleć? Wczoraj kochałem się z żoną.
Milczałem jak zawsze, no bo o czym tu gadać? O Księdzu Rydzyku i jego
finansach, czy o fajansiarskiej polskiej piłce nożnej? O. Rydzyka nie
lubię,
a na piłce nożnej Stara się nie zna. No to milczę. A ona do mnie:
-Wiesz kochanie - a ja ją bzykam od tyłu - w Tobie już nie ma takiej
czułości jak dawniej.
Zaniedbujesz mnie. Mógłbyś chociaż czasami do mnie powiedzieć coś
pieszczotliwie?
- Dupa wyżej KOCHANIE!!!
Lekarz powiedział, że szczęka może boleć jeszcze ze dwa tygodnie, ale
złamania nie było.

PONIEDZIAŁEK 22.06.
Ja wciąż nie rozumiem kobiet, a swojej żony w szczególności mimo tylu
lat małżeństwa.
Wiecznie narzekają na swój wygląd. Za te jej maseczki, szmineczki,
kremiki, piźdzki, to już bym sobie dawno mercedesa albo inne volvo
kupił.
Wczoraj narzekała, że ma małe piersi. Mówię jej:
- Kobieto nie masz większych zmartwień?
A ona mi narzeka, że się źle czuje, że powinna mieć większe, że
może
dałbym jej na silikony? Pojebało babę, jak nic. Więc jej mówię:
- Pocieraj sobie kilka razy dzienne papierem toaletowym między
piersiami?
-A to pomoże? Będą większe?
- Dupie pomogło.
Dentysta powiedział, że tę jedynkę to da się wstawić, ale tylko na
metalowym implancie.
Z dwójką nie będzie problemów, bo się tylko trochę uszczerbiła.

WTOREK 23.06.
Dziś rano córka przyszła, żebym jej pomógł zawiązać buciki. No, to
wiążemy i wiążemy.
Uczę ją o zajączkach i pętelkach, o motylkach zawiązujących
skrzydełka, na kokardkę i takich tam sznurówkowych historyjkach, a ona
mnie
nagle pyta:
- Tato!! A dlaczego dziewczynki mają mniejsze stópki od chłopców?
- Aby w przyszłości mogły stać bliżej zlewu.
Chłopakom w pracy powiedziałem, że mi szczapa przy rąbaniu drewna
odbiła.
Swoją drogą widać, że to mamy córcia - ma to pierdolnięcie gówniara.

PIĄTEK 24. 07
Kochany Pamiętniczku, przepraszam, że mnie tu tak długo nie było.
Ale w niedzielę przy śniadaniu w zeszłym miesiącu rozmawialiśmy z
żoną
na tematy religijne. Żona twierdziła, że kobieta to lepszy "produkt"
Boga
niż mężczyzna. Więc jej przypomniałem, że to mężczyznę stworzył
Bóg jako
pierwszego. A ona mi na to:
- Taaa... bo musiał zacząć od zera.
No szlag mnie trafił na gadzinę jedną hodowaną na mym męskim łonie to
jej odszczeknąłem:
- Yhm. A jak chciał stworzyć kobietę to się potknął i powiedział
"Kurwa".
I słowo ciałem się stało.
Na OJOM-ie trzymali mnie tylko przez tydzień. Chirurg szczękowy
powiedział, że miałem szczęści, że szczęka mi się w mózg nie
wbiła. Mój
wstrząs mózgu to byłby przy tym pikuś.
Dopiero wczoraj mnie wypisali.

SOBOTA 25.07.
Kobiety to zawsze mają jakieś pretensje. Wiecznie coś im się nie
podoba i nie wiedzą czego chcą. Pamiętam jak byłem przy urodzeniu
córki.
Żona darła się jak głupia:
- Zróbcie coś z tym. Dajcie mi jakieś lekki. Ratunku to boli!!! To Ty
powinieneś tu leżeć za mnie i skręcać się z bólu!!! To Ty mi to
zrobiłeś!!!
Nie chciałem być niczemu winny jak zawsze, więc jej przypomniałem:
-Nie pamiętasz? Chciałem ci go wsadzić w pupę, ale powiedziałaś, że
to
będzie zbyt bolesne.
Lekarz wylądował na urazówce. Mnie nie sięgnęła. Wróciłem po dwóch
tygodniach, jak wytrzeźwiałem, a ona się uspokoiła. Baby to zawsze
zwalają
winę na nas.

NIEDZIELA 26.07.
I niech mi ktoś powie, że kobiety nie myślą permanentnie, tak jak
mężczyźni, o seksie.
Siedziałem wczoraj wieczorem w barze z kolegą i tłumaczyłem mu jak
smakuje ogolona cipka, bo on nigdy takiej nie miał szansy popróbować.
Nie
wiedziałem jak mu wytłumaczyć więc mu mówię:
- Wyobraź sobie, ogoloną cipkę i różowego Chupa Chups.
- No i?
- Więc ogolona cipka smakuje, jak ten lizak.
- A jak smakuje owłosiona?
-Jak lizak spod szafy.
Chyba nie zrozumiał. Bez flaszki nigdy nie zrozumie, więc idziemy do
baru. Podchodzę i zamawiam dwie szklanki Whisky. A barmanka do mnie:
- Z lodem czy bez?
- Bez loda. - odpowiedziałem - Kolega nie będzie czekał.
I co? Nawet barmance lody w głowie. I niech mi któraś teraz powie, że
tylko faceci ciągle myślą o seksie.

ŚRODA 29.07.
Po wczorajszej akcji poszedłem do pracy. Tym razem się udało. Miałem
tylko pobite oko i rozcięte usta. Nie chciałem znowu sprzedawać, że to
od
rąbania drewna, więc przyznałem się, że to żona mnie pobiła.
Chłopaki
pytali: - Za co? No więc, powiedziałem im, że za to, że podczas seksu
powiedziałem, do niej na "Ty". Nie uwierzyli.
A co? Miałem im powiedzieć, że w trakcie ona do mnie powiedziała: - No
już ze trzy miesiące się nie kochaliśmy. A ja jej odpowiedziałem:
- Chyba Ty.
To i tak dobrze, że się skończyło, jak skończyło, a nie tak, jak
wtedy, gdy wylądowałem ze wstrząsem mózgu, gdy dostałem w ryja
mrożonym
kurczakiem.
Kurde seksu mi się zachciało wtedy przy lodówce. Przecież przy lodówce
chyba
każda lubi.
Szkoda tylko, że nie w Tesco.

PIĄTEK 31.07.
Kochany pamiętniczku dzisiaj robię eksperyment. Chcę sprawdzić kto
jest moim najlepszym przyjacielem: pies czy żona? Zamknę oboje na noc w
bagażniku mojego Zaporożca. Zobaczymy, kto się będzie cieszył rano, że
mnie
znowu widzi.

To był ostatni wpis w odnalezionym pamiętniku. Życie prawdziwego
mężczyzny potrafi być pełne niespodzianek.

WNIOSEK:
MĘŻCZYZNA I KOBIETA MAJĄ RÓŻNE WYOBRAŻENIA O PRAWDZIWYM MĘŻCZYŹNIE



Radziollo - 2 kwi 2010, o 16:38
Zajebiste



Ponton666 - 7 kwi 2010, o 17:33
Pewien murzyn miał, jak to murzyn, wielką pałę - 50 cm. Każda bała się takiego przyrodzenia i z tego powodu murzyn był samotny. Spytał szamana, co ma z tym zrobić. Szaman powiedział mu:
- Możesz iść krasnoluda i spytać się go, czy za ciebie wyjdzie, jak powie "Nie", to skróci ci się o 10 cm, jak powie "tak", to się wydłuży.
A że murzyn był zdesperowany, to poszedł. Puka więc w drzwi krasnoluda i pyta:
- Krasnoludzie, wyjdziesz za mnie?
- Nie!
I skrócił mu się do 40 cm. Myśli sobie: "A, jeszcze raz o 10 cm to zaryzykuję!"
- Krasnoludzie, wyjdziesz za mnie?
- NIE!
I skrócił mu się do 30 cm. "A co mi tam, 20 będzie w sam raz, przecież za trzecim razem to na pewno się nie zgodzi.."
- Krasnoludzie, wyjdziesz za mnie?
- Kurwa! Mówiłem ci! NIE, NIE i jeszcze raz NIE!



Spartan13 - 7 kwi 2010, o 21:57
hahahahaha dobreeee!!!!

NOT



Fil - 7 kwi 2010, o 22:03
ja mam dobry, zawsze spaleni z tego ryczymy
idzie słoń i mrówka przez pustynię. Słoń takie mega zmęczony, mówi:
- ale mi się chce pić
na to mrówka:"na następnym postoju dam ci się napić z mojej butelki"




Radziollo - 8 kwi 2010, o 16:56
To już lepsze jest:
Jedzą dwie świnie z koryta, jedna się zrzygała, a druga:
Nie dolewaj, bo nie zjemy



Fil - 8 kwi 2010, o 17:17
Pchła do pchły
-gdzie byłaś w tym roku na wakacjach?
- na krecie




fightfear - 8 kwi 2010, o 18:09
a teraz dla odmiany cos smiesznego
oto kawal ktory sam wymyslilem:

idzie sobie koles i mowi:
- kurva!
a swinia na to:
- szmata jebana..
on
- whuj
- dudpa dupa kurva
- tak, tak - potwierdzil - chujnia w dupsko kurvo wypierdalac!
- guwnojad jebany sutki cipka, cipka
- chujoszczogownopierdolec
- wypierdlalac szczyny
- skurvione pizdziele

ihuj



Matrix - 8 kwi 2010, o 18:23
Dobra Fightfear, a teraz daj to śmieszne, o którym wspominałeś.




mkd - 8 kwi 2010, o 18:42
Ojciec wraz z synem handlują ziemniakami po uliczkach miast. Zajeżdżają w kamienice i wołają " Ziemniaki! Ziemniaki! "
Z trzeciego pietra babeczka się wychyla, ze chce. - Trzy worki.
- Synu idź - mówi do niego ojciec.
Na gorze babka pyta: Dobra. Ile place?
- 250 zł.
- Hmm, nie mam tyle, ale pan jest dorosły, mi tez niczego nie brakuje, może seks?
- Hmmm, wie pani, musiałbym się skonsultować z ojcem.
- Ale, no wie pan, przecież pan jest już dorosły, po co takie pytania?
- Jednak wolałbym zapytać.
- Ale dlaczego?
- W poprzednim roku prze***alismy 8 ton.



Ponton666 - 9 kwi 2010, o 06:37
staaaare poza tym wersja z weglem jest lepsza, bo ja tak mowie i chuj !

a to dobre

W dwupiętrowym budynku mieszkały 3 rodziny;
1-biała na II piętrze,
2-biała na I piętrze,
3-czarna na parterze.
Pewnego poranka (9.00) w budynek trafił samolot.
Zginęła tylko rodzina murzynów...dlaczego?
Ponieważ u dwóch pozostałych rodzin dzieci były w szkole, a rodzice w pracy.




Ponton666 - 9 kwi 2010, o 21:03
Nad przepaścią stoi diabeł, w towarzystwie Anglika, Francuza, Niemca i Polaka. Diabeł mówi do Anglika:
- Skacz w dół!
- Nie skoczę!
- No skacz, gentelman by skoczył!
Siup, Anglik skoczył w przepaść. Teraz Diabeł zwraca się do Niemca:
- Skacz w dół!
- Nie skoczę!
- No skacz, gentelman by skoczył!
- Nie skoczę!
- Ale to rozkaz!
I siup, Niemiec za Anglikiem. Diabeł zwraca się więc do Francuza:
- Teraz ty skacz!
- Nie, ja nie skoczę!
- No skacz, gentelman by skoczył!
- Nie skoczę!
- Ale to rozkaz!
- Nie, nie skoczę!
- Ale wiesz teraz taka moda.
No i Francuz poleciał za Anglikiem i Niemcem. Z Diabłem został już tylko Polak więc i tego diabeł namawia:
- Skacz w dół!
- Nie skoczę!
- No skacz, gentelman by skoczył!
- Ale ja nie skoczę!
- Ale to rozkaz!
- I tak nie skoczę!
- Ale wiesz teraz taka moda...
- Nie ma mowy!
- A kto ty właściwie jesteś?
- Ja? Polak!
- Aaa polak..., to pewnie że ty to nie skoczysz!
- Coo? JA KURWA NIE SKOCZĘ?!



Jodan - 14 kwi 2010, o 19:33
Był sobie raz pewien książę, który pewnego dnia spytał piękną
księżniczkę, czy wyjdzie za niego za mąż. W odpowiedzi usłyszał tylko krótkie:
"Nie!"
I żył książę długo i szczęśliwie, jeździł na polowania i na
ryby, każdego dnia spotykał się z kolegami, pił mnóstwo piwa i upijał się w sztok, grał w golfa, rozrzucał skarpetki po domu
i nie opuszczał deski sedesowej, posuwał służki, sąsiadki i koleżanki, śpiewał pod prysznicem na cały
głos, pierdział, kiedy miał na to ochotę, głośno bekał i drapał się po jajcach.

Koniec.



Jodan - 24 kwi 2010, o 19:11
Mąż do żony:
- Czemu ty taka tępa jesteś? Nie mogę już tego znieść! Nawet suwakiem logarytmicznym nie umiesz się posługiwać! Albo się nauczysz, albo wypierdalaj!!!
Następnego dnia mąż wraca z pracy, a żona wita go w korytarzu z suwakiem logarytmicznym w dłoni:
- Twój członek ma 16 centymetrów długości. Moja pochwa ma 18 centymetrów głębokości. Jesteśmy małżeństwem od ośmiu lat, więc całkowita suma niedoruchania wynosi 42 kilometry i 345 metrów. Albo doruchasz, albo wypierdalaj!



Jodan - 6 maja 2010, o 16:55
<dan> ty penisei
<dan> pensie*
<dan> pesni
<dan> peniesie
<dan> KURWA! ty chuju



gallimim - 15 maja 2010, o 07:52




Radziollo - 15 maja 2010, o 14:26
Nic nie widać



Neff - 15 maja 2010, o 14:47
U mnie raz widac a raz nie



Jodan - 15 maja 2010, o 15:54
http://foty.ifd.pl/sb.asp?w=520&p=2/ima ... 144805.jpg

trzeba na imageshacka przerzucić, bo Mateo zablokował umieszczanie fot z sfd na innych forach.



delly - 8 cze 2010, o 08:57
- Słyszałem, że Chuck Norris zmarł na atak serca
- Ocipiałeś ? Serce nie jest takie głupie, żeby atakować Chucka Norrisa.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • albionteam.htw.pl



  • Strona 4 z 4 • Wyszukiwarka znalazła 1426 rezultatów • 1, 2, 3, 4
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cichooo.htw.pl